*Oczami Louisa*
-Halo?-odebrałem telefon.
-Hej, Lou. Co słychać, stary?-spytał po drugiej stronie mój znajomy, Harry.
-Jak zazwyczaj-odpowiedziałem-a co u ciebie?
-Strasznie się nudzę-westchnął-może wbijesz do mnie? Fifa jest, cola jest, czego tu więcej chcieć?-zaśmiał się cicho.
-Masz rację-odwzajemniłem śmiech-Mogę być za pół godziny, pasuje?
-Jasne-nie widziałem go, ale byłem w stanie się domyślić, że się uśmiechnął-to do zobaczenia.
-Cześć, Hazz-pożegnałem się i rozłączyłem. Krótka, ale konkretna rozmowa.
-Hej, Lou. Co słychać, stary?-spytał po drugiej stronie mój znajomy, Harry.
-Jak zazwyczaj-odpowiedziałem-a co u ciebie?
-Strasznie się nudzę-westchnął-może wbijesz do mnie? Fifa jest, cola jest, czego tu więcej chcieć?-zaśmiał się cicho.
-Masz rację-odwzajemniłem śmiech-Mogę być za pół godziny, pasuje?
-Jasne-nie widziałem go, ale byłem w stanie się domyślić, że się uśmiechnął-to do zobaczenia.
-Cześć, Hazz-pożegnałem się i rozłączyłem. Krótka, ale konkretna rozmowa.
Harry Styles-chłopak, którego poznałem w gimnazjum. Trzymaliśmy się razem do matury, a kiedy już ją napisaliśmy zaczęliśmy się trochę rzadziej spotykać. Ale teraz jest możliwość, żeby trochę to naprawić. Parę minut temu wybiło południe, a jako, że jestem leniem, śpiochem i nie musiałem iść do szkoły, wciąż leżałem w łóżku. To głównie przez te trzy rzeczy wcześniej wymienione zaspałem na spotkanie z Alice. Ale po co do tego wracać? To moja wina, ale wydaję mi się, że nadrobiłem pomysłem na spędzenie czasu i atmosferą. Więc wyszedłem na zero, Tomlinson rządzi!
Wyszedłem spod kołdry i ruszyłem pod prysznic. Umyłem się,
owinąłem ręcznik wokół bioder i ruszyłem na podbój szafy. Założyłem czarne spodnie
i luźny, kolorowy t-shirt. Ułożyłem lekko włosy i poszedłem w stronę kuchni,
aby zjeść… śniadanie? Może to już będzie lunch? Co za różnica. Otworzyłem
lodówkę i zorientowałem się, że mama musiała być wczoraj na zakupach. Robi to
raz w tygodniu, ale bardzo porządnie. Z nadmiaru produktów w jednej sekundzie
wypadły trzy rzeczy: masło, pomidor i jabłko. Wymieniłem jabłko na szynkę,
sięgnąłem po nóż i chleb oraz zrobiłem kanaki. Wyglądały… no cóż, zwyczajnie w świecie
nieapetycznie, ale smakowały zdecydowanie lepiej. Kiedy skończyłem jeść
odstawiłem talerz i umyłem zęby, co było bezsensem, bo zaraz i tak będę pił nie
wiadomo ile litrów coli, ale tego odkrycia dokonałem dopiero po skończonej
czynności, więc jedynym co mi pozostało było pogodzenie się z tym faktem i
ruszenie dalej w świat. Wziąłem klucze ze swojego pokoju i wyszedłem, zamykając
mieszkanie.
Znałem adres Styles’a na pamięć, więc trafiłem tam bez
problemu. Kiedy otworzył mi drzwi przytulił mnie mocno.
-Dawno się nie widzieliśmy-prawie wyszeptał.
-Ale za to przed chwilą słyszeliśmy-odpowiedziałem uśmiechając się.
-Boże, Louis, kiedy w końcu dorośniesz i zrozumiesz, że to nie to samo?-odparł zrezygnowany Harry. Obaj zaśmialiśmy się i weszliśmy w głąb domu. Przywitałem się z Niallem, bratem Harry’ego, który siedział z laptopem na kolanach w salonie. Kiedy znaleźliśmy się w pokoju usiadłem na łóżku, znajdującym się przy jednej ze ścian.
-Co u ciebie?-zacząłem-wytrzymujesz jakoś bez szkoły?-zażartowałem.
-Bardzo śmieszne-prychnął chłopak-jakoś się żyje, w końcu najdłuższe wakacje w życiu, nie?-popatrzył na mnie.
-Tak-przytaknąłem-jeśli nie pójdziesz na studia. Tam wakacje są podobnej długości-zachichotałem z niewiedzy mojego kolegi, a Harry wywrócił oczami.
-Dobra, zamknij tą swoją buźkę-powiedział zirytowany-jak zawsze?-spytał, a ja pokiwałem twierdząco głową. Chłopak włączył konsolę i wyszedł na chwilę z pokoju. Wrócił z dwoma butelkami coca-coli i usiadł obok mnie.
-Gotowy na przegraną?-spytał.
-Chyba śnisz, Styles-zakpiłem z niego-nie graliśmy dopiero z jakieś pół miesiąca. Już zapomniałeś, że to zawsze ja wygrywałem?-zapytałem, a on wybuchł śmiechem. Patrzyłem na niego zdezorientowany po czym dodałem-co cię tak śmieszy?
-Twoja mina-znów napad śmiechu-wyglądałeś tak zajebiście głupio-i znów.
Westchnąłem cicho i wlepiłem swój wzrok w ekran. Brakowało mi takiej rozrywki.
___________________________________________
Mega krótkie, mega nudne-do dupy :(
Za długość i jakość serdecznie dziękujemy mojemu kociakowi, który spóźnił się dwie godziny. DZIĘ-KU-JE-MY! <3 Następnym razem po prostu Cię zabiję i nie będziesz musiała zwalać winy na mamę...
Dzięki za komentarze, wyświetlenia, wszystko. NIE PRZESTAWAJCIE! :) xx
-Dawno się nie widzieliśmy-prawie wyszeptał.
-Ale za to przed chwilą słyszeliśmy-odpowiedziałem uśmiechając się.
-Boże, Louis, kiedy w końcu dorośniesz i zrozumiesz, że to nie to samo?-odparł zrezygnowany Harry. Obaj zaśmialiśmy się i weszliśmy w głąb domu. Przywitałem się z Niallem, bratem Harry’ego, który siedział z laptopem na kolanach w salonie. Kiedy znaleźliśmy się w pokoju usiadłem na łóżku, znajdującym się przy jednej ze ścian.
-Co u ciebie?-zacząłem-wytrzymujesz jakoś bez szkoły?-zażartowałem.
-Bardzo śmieszne-prychnął chłopak-jakoś się żyje, w końcu najdłuższe wakacje w życiu, nie?-popatrzył na mnie.
-Tak-przytaknąłem-jeśli nie pójdziesz na studia. Tam wakacje są podobnej długości-zachichotałem z niewiedzy mojego kolegi, a Harry wywrócił oczami.
-Dobra, zamknij tą swoją buźkę-powiedział zirytowany-jak zawsze?-spytał, a ja pokiwałem twierdząco głową. Chłopak włączył konsolę i wyszedł na chwilę z pokoju. Wrócił z dwoma butelkami coca-coli i usiadł obok mnie.
-Gotowy na przegraną?-spytał.
-Chyba śnisz, Styles-zakpiłem z niego-nie graliśmy dopiero z jakieś pół miesiąca. Już zapomniałeś, że to zawsze ja wygrywałem?-zapytałem, a on wybuchł śmiechem. Patrzyłem na niego zdezorientowany po czym dodałem-co cię tak śmieszy?
-Twoja mina-znów napad śmiechu-wyglądałeś tak zajebiście głupio-i znów.
Westchnąłem cicho i wlepiłem swój wzrok w ekran. Brakowało mi takiej rozrywki.
___________________________________________
Mega krótkie, mega nudne-do dupy :(
Za długość i jakość serdecznie dziękujemy mojemu kociakowi, który spóźnił się dwie godziny. DZIĘ-KU-JE-MY! <3 Następnym razem po prostu Cię zabiję i nie będziesz musiała zwalać winy na mamę...
Dzięki za komentarze, wyświetlenia, wszystko. NIE PRZESTAWAJCIE! :) xx
Wspaniały jak wszystkie *o*
OdpowiedzUsuńNo i co ja tu mogę powiedzieć? Genialny! :D moje komentarze już się chyba robią nudne :P hahah xx
OdpowiedzUsuńJezu, one nigdy nie robią się nudne! *.*
UsuńMoja skarbonka jest pusta!!! To wina mojej mamy! Ale przynajmniej mamy koszulki, marcheweczko!! -Asia
OdpowiedzUsuńświetny czekam na next
OdpowiedzUsuń