piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 26 cz.2


-Alice. Skarbie, tak bardzo się stęskniłam-usłyszałam szept przy moim lewym uchu.-Dobrze się czujesz?
-Już chyba tak-wymamrotałam uwalniając się z uścisku i przecierając oczy.-Wcześnie rano miałam małe problemy z żołądkiem, teraz jest lepiej. Po prostu dopiero się obudziłam, nic takiego. Jak lot?
-Świetnie!-wykrzyknęła entuzjastycznie kobieta i minęła mnie, aby przejść do kuchni i postawić w niej bagaże.-Nie uwierzysz, kogo spotkałam na lotnisku.
-Kogo?-spytałam podchodząc do niej.
-Ciotkę Laurę! Ta laska jest niesamowita, poznała mężczyznę i podróżuje z nim po całym świecie. Doszło do tego, że nawet się zaręczyli, rozumiesz?! Ciotka Laura, ta wiecznie sama brunetka, nagle wyruszyła na podbój świata ze swoim seksownym narzeczonym!


Zaśmiałam się cicho. Mama zawsze miała skłonność do wyolbrzymiania wszystkiego, jednak w tym momencie nie podejrzewałam jej o kłamstwo. 

-No, no, nieźle. To kiedy wesele i pierwsze chrzciny?-zażartowałam sprawiając, że z ust kobiety również wydobył się cichy chichot.

-Tato w pracy?-po mieszkaniu rozległ się krzyk. Podczas gdy ja ciągle stałam opierając się o blat, moja rodzicielka zdążyła przejść już do kolejnego pomieszczenia.
-Chyba tak-odpowiedziałam równie głośno.
-To dobrze-przyznała moja mama nagle wyłaniając się zza rogu.-Z pewnością tylko przeszkadzałby nam w robieniu naszej ulubionej sałatki. Bo mamy w domu wszystkie składniki, hm?-uśmiechnęła się czule w moją stronę.
-Do tej potrawy, zawsze-odwzajemniłam gest i złapałam za mniejszą torbę. Zaniosłam ją do łazienki i czekając na brunetkę, zaczęłam ją otwierać. Gdy po chwili kobieta dołączyła do mnie, razem segregowałyśmy zawartość walizek-na rzeczy do prania, czyste ciuchy i całkiem inne przedmioty, które nie zaliczały się ani do tego, ani do tego.


-Więc jak tobie minęły wakacje?-spytała życzliwie spoglądając na mnie.
-Tak jak pisałam w mailu-wzruszyłam ramionami.-Francja strasznie mi się spodobała, a Holly i ci nowo poznani tylko wszystko urozmaicali. Po powrocie…-zawahałam się na chwilę.


Czy to ten moment? To naprawdę szybko, może za szybko? Może zabrzmieć bezsensownie, jakbym tylko czekała, aż o to spyta. Z drugiej strony to ona zaczęła temat, więc okazja idealna. Ale co jeśli to naprawdę nie ta chwila i wszystko wymsknie się spod kontroli? Przez dobrą minutę tylko takie myśli chodziły po mojej głowie, aż…


-Żyłam normalnie. Chodziłam spać późno i jadłam śniadanie w południe-uroki wakacji, co?-uśmiechnęłam się sztucznie w jej stronę.-Spotykałam się z Holly i Louisem… A w sierpniu załamywałam, że do roku szkolnego już tylko bliżej niż dalej. Nic…


-Czy ten Louis to twój chłopak?-nagle mój monolog został przerwany.
-Nie, no coś ty, zwariowałaś?-puknęłam się palcem w czoło.-Ja i chłopak, pff, niee?
-Alice, nie okłamuj matki.
-Och, dobra, jesteśmy razem.
-O mój Boże, wiedziałam! Moja malutka Alice, taka niewinna, śliczna dziewczynka ma chłopaka! Jak wygląda? Jest miły i romantyczny? Powiedz mi!-kobieta nalegała przytulając mnie mocno.
-Mamo, uspokój się, błagam-mówiłam starając się oddychać, co przez uścisk brunetki wcale nie było proste.
-Przy sałatce masz mi się wygadać, zrozumiano?
-Tak, dobrze-wywróciłam oczami i wróciłam do wykonywanej wcześniej czynności.


Gratulacje! Poznajecie charakterek mojej mamy. To również ktoś z dobrym podejściem do życia. Wszystko odpowiednio przerabia, aby stało się śmieszne. Czasem aż zbyt… Zazwyczaj trwa w nadziei i nigdy się nie poddaje. Często podziwiam ją za to. Ktoś może mieć rację, mówiąc, że jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Po prostu.


Kiedy skończyłyśmy rozpakowywać torbę i chwilę odpoczęłyśmy, skierowałyśmy się do kuchni. Nie przerywając ciągłych rozmów, starałyśmy się zrobić wczesną kolację. Wcale nie byłam głodna, ale nie mogłam sobie też odmówić. Zawsze w gorsze chwile, gdy obie z mamą miałyśmy czas, gotowałyśmy. Ona bardzo lubiła to robić, a ja zwyczajnie bardzo lubiłam spędzać z nią czas. Żałuję, że nie ma jej przy mnie zawsze.


Wymieszałam po raz ostatni wszystkie składniki dania i rozdzieliłam je do dwóch misek. Sięgnęłam do szuflady po widelce, a następnie podałam jeden zestaw mamie. Usiadłam po turecku na kanapie w salonie i spoglądnęłam na moją towarzyszkę. Życzyłyśmy sobie smacznego, po czym zaczęłyśmy jeść. Od razu wyczułam, że dodałyśmy za dużo soli i zbyt mało czosnku. Ignorując moje dziwne spostrzeżenia uśmiechnęłam się lekko.


-Opowiedz mi coś więcej o Irlandii-poprosiłam życzliwie.
-Cóż… Miasto, w którym byłam, okazało się bardzo czystym i spokojnym. Mieszkałam sama w małym wynajętym mieszkanku, ale tuż obok mieścił się dom Kate, kobiety, o której ci wspominałam. Ma ogromne serce i z żalem musiałam ją opuszczać. Każdy dzień wyglądał podobnie… Wstawałam, pracowałam, jadłam i szłam spać. Czasem kontaktowałam się z tatą czy tobą. Pod koniec wyjazdu mój harmonogram stał się o wiele bardziej napięty. Musiałam pozałatwiać wszystkie sprawy dotyczące sklepu, lokalu i tym podobne. Sklep został pod opieką kobiet, z którymi pracowałam na miejscu. Jedna, ta najbardziej zaufana, stała się tam szefową. Nie wierzę, że to wszystko wypaliło. Nasze dotychczasowe zarobki na pewno się zmienią-mama zachichotała.-Gdybyście tylko z tatą byli ze mną, to byłyby najlepsze wakacje w moim życiu. Zdecydowanie.
-Czyli rozumiem, że tworzymy małą sieciówkę?-spytałam uśmiechając się szeroko.
-To niewiarygodne, prawda? Parę razy musiałam się po prostu zatrzymać i zastanowić, czy to wszystko jest prawdziwe. Ciężko mi było w to uwierzyć.


Przez moment wpatrywałyśmy się tylko w siebie z wielkimi uśmiechami, okazyjnie biorąc część sałatki do ust.


-Więc…-kobieta przechyliła nieznacznie głowę w bok.-Twoja kolej, skarbie.
Popatrzyłam na nią zdezorientowana.
-Nie udawaj, że nie pamiętasz-podniosła kąciki swoich ust w górę.-Louis… Obiecałaś-dokończyła, a ja westchnęłam głośno śmiejąc się jednocześnie.
-Na pewno znasz go z widzenia. To ten chłopak, który kupował u nas marynarkę i nie pozwoliłaś mi dać mu zniżki-wyjaśniłam, a mama przytaknęła niemo.-Jest… przystojny… miły, wrażliwy… ma takie urocze młodsze rodzeństwo! Jego oczy są nieziemskie, można dosłownie się w nich zatopić-uśmiechnęłam się na samą myśl o jego spojrzeniu.-I co więcej? Jest dla mnie cholernie ważny. Nie wie, ile dla mnie zrobił.
-Co konkretnie masz na myśli?
-Mam na myśli konkretnie to, że pomógł mi w wielu ciężkich chwilach, kiedy nie miałam się do kogo zwrócić-powiedziałam, a moja mama wypuściła nerwowo powietrze.-Spokojnie, nie mam zamiaru robić ci teraz żadnych wyrzutów czy coś. Po prostu tak było mi w pewnym sensie łatwiej odreagować. Rozmowa na miejscu z nim była o wiele prostsza i wygodniejsza dla mnie niż pisanie do ciebie. Rozumiesz, prawda?
-Rozumiem, kochanie-mama  posłała mi pocieszający uśmiech.-Opowiesz mi coś więcej?


I tu kolejna luka w rozmowie, spowodowana moimi przemyśleniami. Czy jeśli powiem teraz, będzie brzmiało to bardziej naturalnie? Kolejna okazja, może teraz wszystko wypadnie lepiej? Znów ona zaczęła i w sumie o to prosi…


-To właśnie to, o czym chciałam z tobą porozmawiać-powiedziałam cicho spuszczając głowę. Odetchnęłam głośno i zaczęłam:-Ufasz mi?
-Oczywiście, Alice-odpowiedziała kobieta.
-Okej… Powrót z Francji do domu był straszny. Nie mogłam spać, byłam wykończona i całym wyjazdem, i drogą powrotną. Wyglądałam jak chodzące nieszczęście, miałam wrażenie, że zemdleję, jeśli nie położę się do łóżka-brunetka patrzyła na mnie zdezorientowana.-Pożegnałam się z Holly na dworcu i wróciłam sama autobusem do mieszkania. Gdy dojechałam na miejsce i weszłam do środka, ojciec był wściekły. Nie wiem nawet czemu. Podszedł do mnie i po jednym spojrzeniu mi w oczy, uznał, że brałam narkotyki-kontynuowałam, a w moich oczach zaczynały formować się łzy.-Kazał mi powiedzieć, co to było dokładnie. Z wiadomych przyczyn sprzeciwiłam mu się, a to rozzłościło go jeszcze bardziej. I on…-po moim policzku spłynęła słona kropla.-On uderzył mnie.


Mama wpatrywała się we mnie chwilę. Z jej twarzy można było wyczytać jedynie zdziwienie. Ogromne zdziwienie. Wyglądała, jakby nie mogła nie mogła wydusić z siebie ani słowa. A kiedy w końcu to nastąpiło, przerwałam jej.

-Alice...
-Jeśli oświetlenie będzie dobre, zobaczysz jeszcze małe, jasnopurpurowe kółeczko. To jedyne co z tego zostało…-powiedziałam dotykając się w odpowiednim miejscu na twarzy.-No i w sumie…-wyjęłam z kieszeni telefon-zostało jeszcze to-zakończyłam, odnajdując zdjęcie w pamięci urządzenia i pokazując je mamie.


W jej oczach również stanęły łzy. Zakryła swoje usta dłonią i pozwoliła jednej z nich spłynąć po jej policzku. Odwróciła na chwilę głowę i wpatrywała się przed siebie. Chyba po prostu obie nie miałyśmy pojęcia jak się zachować. Panująca przez parę minut cisza nikomu nie przeszkadzała.


-Czy to wszystko prawda, Alice? To zrobił on?-pytała kobieta, a ja tylko przytaknęłam głową.-Posłuchaj mnie, kochanie. Jestem wstrząśnięta tym wszystkim. Nienawidzę osoby, która ci to zrobiła. Nie mam pojęcia, jak można kogoś krzywdzić w ten sposób-westchnęła.-Ale jednocześnie jestem zmieszana. Jestem gotowa uwierzyć, że to nie był żaden z twoich znajomych i sprawcą tego wszystkiego, rzeczywiście jest twój ojciec. Patrząc na wasze relacje… Alice, pozwól mi z nim o tym porozmawiać, w porządku? Poczekam na niego dziś wieczorem i zacznę temat.
-Dobrze wiesz, że on sam się do tego nie przyzna-powiedziałam czując frustrację.-Mówiłaś, że mi ufasz, mamo, musisz mi uwierzyć!
-Kochanie, uspokój się, proszę. Teraz ty zrozum mnie.
-Ale…-jęknęłam głośno.-Musisz mi uwierzyć-powiedziałam powoli się już poddając.
-Alice-brunetka złapała mnie za rękę w pocieszającym geście.-Odpręż się. Leć do swojego pokoju, zrób coś, co lubisz i nie myśl o tym teraz, dobrze? Obiecuję, że się tym zajmę i nie pójdę spać, póki ten facet nie wróci z pracy.
-Nie rozumiem… Czemu nie wziął sobie dzisiaj wolnego dnia czy coś w tym stylu, skoro wiedział, że przyjeżdżasz?-spytałam pociągając cicho nosem.
-Bo wcale nie wiedział. Jak każdemu powiedziałam mu, że jadę do Irlandii na całe wakacje. Mamy prawie połowę sierpnia. Spodziewałabyś się mnie dzisiaj, gdybym cię nie uprzedziła?-zadała pytanie. Pokręciłam przecząco głową ocierając ostatnie łzy.-To będzie dla niego mała niespodzianka-dokończyła przysuwając się do mnie i obejmując mnie w uścisku.-Obiecuj, że przestaniesz się na razie przejmować, dobrze? Bardzo cię kocham i nie chcę, żebyś się czymkolwiek dręczyła-wyszeptała masując moje plecy.
-Obiecuję.


Mały happy end. Jedno załatwione, ale co z kochanką? Pierwszym problemem było to, że gdybym dodała wtedy jeszcze to, mama prawdopodobne całkowicie przestałaby mi ufać. A drugim-zwyczajnie strach. 


Spędziłam ze swoją rodzicielką jeszcze mniej więcej godzinę, po czym pod pretekstem zmęczenia i pragnienia chwili spokoju, udałam się do swojego pokoju. Wiadomym było, że w pewnym sensie skłamałam. Po prostu nie miałam już ochoty na siedzenie obok niej w tej chwili. Każdy temat do następnej rozmowy wydawał się zły i żadna z nas nie miała pojęcia jak się zachować. Dlatego moja „ucieczka” wydawała się najlepszym rozwiązaniem dla nas obu. 


Wciąż pamiętałam o obietnicy, którą złożyłam, jednak nie potrafiłam jej spełnić. Kładąc się na łóżku ciągle myślałam i myślałam, i myślałam, i myślałam… Nie było to przyjemne w żadnym stopniu. 


***


Leżąc zmęczona na łóżku wpatrywałam się w jeden punkt. Nie chciałam i szczerze nie miałam ochoty iść spać. Z nudów zaczęłam przeglądać zawartość swojego telefonu: zdjęcia, notatki, smsy i różne inne przypadkowe rzeczy. Zaskoczyła mnie naprawdę późna pora, było grubo po trzeciej w nocy. Nie wiem, jakim cudem spędziłam tyle czasu po prostu leżąc w łóżku. Stukając w ekran urządzenia, usłyszałam ciche pukanie. Po krótkiej chwili do mojego pokoju weszła mama. Uśmiechnęła się, gdy zauważyła, że nie śpię. Usiadłam na łóżku, a ona została w miejscu.


-Ojciec strasznie długo nie wraca…-zaczęła ze słyszalnym niepokojem w głosie.-Nie wiesz, czy miał może jakieś plany na dzisiejszą noc?

Zamyśliłam się na moment. Rzeczywiście nie było ciekawie… Ojciec zazwyczaj wracał z pracy przed dziesiątą wieczorem. Dlaczego dziś nie było go nawet po trzeciej? Chyba, że… Och, co za zbieg okoliczności…


-Cicho! Jeszcze ta mała suka nas usłyszy!-za drzwiami rozległ się męski głośny szept oraz stukot szpilek. Po chwili wszystko ucichło, a moja mama jak oparzona wybiegła z mojego pokoju. Wiedząc, że teraz nic mi nie grozi, również wstałam i skierowałam się w stronę odgłosów. 


Chyba głupio mówić, ale uśmiechnęłam się na widok zszokowanego ojca i jego kochanki stojących w przedpokoju.

_______________________________________________________

Hey! *.*
Mam nadzieję, że nowy rozdział Wam się podoba ;)
Hah, pozdrawiam Was ze słonecznych Włoch!! :D

KOMENTUJCIE, UDOSTĘPNIAJCIE, POLECAJCIE :D

Kocham Was <3 x

PS Specjalne pozdrowienia dla mojej najukochańszej, najwspanialszej i najcudowniejszej Alex Horan!! Luv Ya Baby <3

6 komentarzy:

  1. Ha! Dobrze mu tak! No to teraz mama Alice da tatuśkowi w kość! Ohohoh bedzie sie działo :D
    Czekam na następny Kochanie!! <3
    PS też Cię kocham ! <3 hahahaha miałaś rację! Pisanie ze sobą samą jest genialne! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial !!
    PS kocham Twoje opowiadania <3
    ~Paula

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dalej ! :** Świetny rozdzial !! To sie tatulkowi nie udalo... XD Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze że Alice i jej mama nakryły tego dupka xD Tak poza tym rozdział świetny <3 Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam z niecierpliwością na następny. Dobrze mu tak! Nareszcie się doigrał ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział .. czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń