*Oczami Holly*
Przespałam prawie całą dobę po powrocie z Francji. Byłam
zmęczona i podróżą, i całym wyjazdem. Jednak codzienne spacery coś z
człowiekiem robią…
Powróciłam do codziennej rutyny. Do swoich pseudo
obowiązków, spania do późnej godziny, jedzenia obiadu zawsze o trzeciej i
zajmowaniem się rodzeństwem. Zwłaszcza to ostatnie przyprawiało mnie o zawroty
głowy, już zapomniałam jak świetnie spędza się czas bez niego.
Złapałam za telefon i podłączyłam do ładowania. Wyświetliło
mi się tylko jedno nieodebrane połączenie od Alice. Nie chcąc zwlekać,
oddzwoniłam, a ona odebrała już po pierwszym sygnale.
-Heej.
-Cześć, Al. Co tam?-przywitałam się.
-Wszystko w porządku, oglądam telewizję. A co u ciebie?
-Raczej okej. Męczę się w domu.
-Jak cię tam torturują? Opowiedz mi!-powiedziała z lekkim podekscytowaniem Alice.
-Szkoda nawet gadać! Zmuszają mnie do zmywania naczyń, odkurzania, a mama już zapowiedziała, że w sobotę idą do znajomych, więc będę musiała się zając tymi wybrykami natury. Zniszczyła mi cały wieczór-wyżaliłam się do słuchawki.
-Mogę do ciebie przyjść i się nimi zajmę, a ty popiszesz ze swoją miłością-zaproponowała Alice.
-Mówisz poważnie?!
-Nie, raczej nie.
-Dzięki-powiedziałam wywracając oczami.
-Do usług. Tak zawszę ci mogę pomóc.
Westchnęłam głośno.
-Jak po powrocie do domku? Nie ma to jak w spanko w swoim własnym łóżku, coo?-rozczuliłam się.
Ten jedyny mebel znaczył dla mnie więcej niż… prysznic? Nie wiem czy to dobre porównanie, ale mogłabym spokojnie żyć bez wody, ale oby tylko z czystą pościelą i najwygodniejszym materacem.
-Taak, łóżko rządzi-zachichotała cicho.
-Co zdążyłaś już zrobić przez te… Boże, nie wiem kiedy wróciłyśmy… parę dni? Wiem, że miałam do ciebie zadzwonić wcześniej, ale, jak pewnie się domyślisz, łóżeczko i moje potrzeby przeważyły.
-Spoko, rozumiem. Ja też mało nie spałam-przyznała.-Siedziałam głównie w domu, raz spotkałam się z Louisem.
-Ooo, nie poczekaliście na mnie?-narzekała.-Co robiliście?
-Wrzucił mnie do jeziora.
Wybuchłam głośnym śmiechem.
-Na serio? Mamy w ogóle tu jakieś jezioro?-pytałam wciąż się śmiejąc.
-To było jezioro-staw. Po drugiej stronie miasta, stosunkowo blisko mojego domu-wytłumaczyła moja przyjaciółka.
-Też go wrzuciłaś?
-Tak jakby… Skoczyłam razem z nim, nie dałabym rady zepchnąć tylko jego-opowiadała bez humoru.
-O matko, skok zakochanych? Słodziaki-powiedziałam cmokając do telefonu.-Co jeszcze robiliście?
-Nic ciekawego. Rozmawialiśmy i pocałował mnie.
-Co?-spytałam spokojnie.
-I w sumie powiedziałam mu, że go kocham.
-Cześć, Al. Co tam?-przywitałam się.
-Wszystko w porządku, oglądam telewizję. A co u ciebie?
-Raczej okej. Męczę się w domu.
-Jak cię tam torturują? Opowiedz mi!-powiedziała z lekkim podekscytowaniem Alice.
-Szkoda nawet gadać! Zmuszają mnie do zmywania naczyń, odkurzania, a mama już zapowiedziała, że w sobotę idą do znajomych, więc będę musiała się zając tymi wybrykami natury. Zniszczyła mi cały wieczór-wyżaliłam się do słuchawki.
-Mogę do ciebie przyjść i się nimi zajmę, a ty popiszesz ze swoją miłością-zaproponowała Alice.
-Mówisz poważnie?!
-Nie, raczej nie.
-Dzięki-powiedziałam wywracając oczami.
-Do usług. Tak zawszę ci mogę pomóc.
Westchnęłam głośno.
-Jak po powrocie do domku? Nie ma to jak w spanko w swoim własnym łóżku, coo?-rozczuliłam się.
Ten jedyny mebel znaczył dla mnie więcej niż… prysznic? Nie wiem czy to dobre porównanie, ale mogłabym spokojnie żyć bez wody, ale oby tylko z czystą pościelą i najwygodniejszym materacem.
-Taak, łóżko rządzi-zachichotała cicho.
-Co zdążyłaś już zrobić przez te… Boże, nie wiem kiedy wróciłyśmy… parę dni? Wiem, że miałam do ciebie zadzwonić wcześniej, ale, jak pewnie się domyślisz, łóżeczko i moje potrzeby przeważyły.
-Spoko, rozumiem. Ja też mało nie spałam-przyznała.-Siedziałam głównie w domu, raz spotkałam się z Louisem.
-Ooo, nie poczekaliście na mnie?-narzekała.-Co robiliście?
-Wrzucił mnie do jeziora.
Wybuchłam głośnym śmiechem.
-Na serio? Mamy w ogóle tu jakieś jezioro?-pytałam wciąż się śmiejąc.
-To było jezioro-staw. Po drugiej stronie miasta, stosunkowo blisko mojego domu-wytłumaczyła moja przyjaciółka.
-Też go wrzuciłaś?
-Tak jakby… Skoczyłam razem z nim, nie dałabym rady zepchnąć tylko jego-opowiadała bez humoru.
-O matko, skok zakochanych? Słodziaki-powiedziałam cmokając do telefonu.-Co jeszcze robiliście?
-Nic ciekawego. Rozmawialiśmy i pocałował mnie.
-Co?-spytałam spokojnie.
-I w sumie powiedziałam mu, że go kocham.
-A kochasz?
Alice nie odpowiedziała od razu.
-Tak.
-To o co chodzi? Zachowujesz się, jakbyś w ogóle nie masz humoru. To nie powód do święotowania? Przecież… Matko, Niall będzie dumny, Zayn będzie dumny, wszyscy będą dumni. Jezu, ja jestem dumna!
-To głupie.
-Wal.
-No bo-westchnęła przeciągliwie.-Co z tego, że to się tak potoczyło? Nie wiem teraz jak mam się zachować. On też to powiedział i w sumie wykonał pierwszy krok, ale nic więcej. Nie spytał czy będę jego dziewczyną czy coś i nie chcę go do niczego namawiać.
-Cóż, musisz go o to spytać.
-O co?-prychnęła.-Cześć Louis, możesz mi powiedzieć, co jest między nami?
-No, coś w tym stylu.
-To idiotyczne.
-Wcale nie-przekonywałam ją.-Masz prawo tego nie wiedzieć. Wszystko co mówisz, wskazuje, żebyś się tak zachowała. Albo Louis chciał, żebyś się go o to spytała, albo stchórzył i nie dokończył rozmowy. Och, albo jest kompletnym dupkiem i czeka, aż ty zaproponujesz.
-Nie spytam się go o to, to głupie, Holly.
-Naprawdę nie. To normalne! Możesz dodać, że nie wywnioskowałaś tego do końca po jego zachowaniu, a chciałaś się upewnić. Tylko nie odkręcaj już nic, wtedy będzie głupio. Chyba, że nic do niego nie czujesz, w co wątpię.
-Mam do niego zadzwonić?
-Ja raczej wplątałabym to kiedyś w jakąś rozmowę, ale nie przez telefon.
-Jesteś pewna? Co jak on też uzna to pytanie za głupie?
-Jestem, w stu procentach. Wszystko będzie w porządku, zaufaj mi.
-Wiesz, że zginiesz, jeśli się mylisz?-ostrzegła mnie dziewczyna.
-Wtedy Nialla też zabij i spraw, żebyśmy byli razem.
-Wiesz, mam wrażenie, że zachowujesz się gorzej ode mnie.
-Tak, z pewnością-powiedziałam sarkastycznie.
-Gwarantuję ci.
-Udowodnij.
-Nie da się.
-Bo tak nie jest.
-Tak właśnie jest!-Alice nie dawała za wygraną.
-Proszę cię, nikt nigdy nie pobije ciebie. Chodzisz po świecie mówiąc każdemu, że Louis ci się nie podoba, a dzisiaj opowiadasz mi o waszym pocałunku i o tym, jak wyznałaś mu miłość.
-Nigdy nie mówiłam, że Louis mi się nie podoba.
-Teraz powiesz wszystko, żeby zaprzeczyć-mówiłam pewna siebie.
-Och, czekaj, pogubiłam się. Zaprzeczyć czemu?
-I to ja jestem pusta…
Alice nie odpowiedziała od razu.
-Tak.
-To o co chodzi? Zachowujesz się, jakbyś w ogóle nie masz humoru. To nie powód do święotowania? Przecież… Matko, Niall będzie dumny, Zayn będzie dumny, wszyscy będą dumni. Jezu, ja jestem dumna!
-To głupie.
-Wal.
-No bo-westchnęła przeciągliwie.-Co z tego, że to się tak potoczyło? Nie wiem teraz jak mam się zachować. On też to powiedział i w sumie wykonał pierwszy krok, ale nic więcej. Nie spytał czy będę jego dziewczyną czy coś i nie chcę go do niczego namawiać.
-Cóż, musisz go o to spytać.
-O co?-prychnęła.-Cześć Louis, możesz mi powiedzieć, co jest między nami?
-No, coś w tym stylu.
-To idiotyczne.
-Wcale nie-przekonywałam ją.-Masz prawo tego nie wiedzieć. Wszystko co mówisz, wskazuje, żebyś się tak zachowała. Albo Louis chciał, żebyś się go o to spytała, albo stchórzył i nie dokończył rozmowy. Och, albo jest kompletnym dupkiem i czeka, aż ty zaproponujesz.
-Nie spytam się go o to, to głupie, Holly.
-Naprawdę nie. To normalne! Możesz dodać, że nie wywnioskowałaś tego do końca po jego zachowaniu, a chciałaś się upewnić. Tylko nie odkręcaj już nic, wtedy będzie głupio. Chyba, że nic do niego nie czujesz, w co wątpię.
-Mam do niego zadzwonić?
-Ja raczej wplątałabym to kiedyś w jakąś rozmowę, ale nie przez telefon.
-Jesteś pewna? Co jak on też uzna to pytanie za głupie?
-Jestem, w stu procentach. Wszystko będzie w porządku, zaufaj mi.
-Wiesz, że zginiesz, jeśli się mylisz?-ostrzegła mnie dziewczyna.
-Wtedy Nialla też zabij i spraw, żebyśmy byli razem.
-Wiesz, mam wrażenie, że zachowujesz się gorzej ode mnie.
-Tak, z pewnością-powiedziałam sarkastycznie.
-Gwarantuję ci.
-Udowodnij.
-Nie da się.
-Bo tak nie jest.
-Tak właśnie jest!-Alice nie dawała za wygraną.
-Proszę cię, nikt nigdy nie pobije ciebie. Chodzisz po świecie mówiąc każdemu, że Louis ci się nie podoba, a dzisiaj opowiadasz mi o waszym pocałunku i o tym, jak wyznałaś mu miłość.
-Nigdy nie mówiłam, że Louis mi się nie podoba.
-Teraz powiesz wszystko, żeby zaprzeczyć-mówiłam pewna siebie.
-Och, czekaj, pogubiłam się. Zaprzeczyć czemu?
-I to ja jestem pusta…
***
*Oczami Alice*
Rano, jak zazwyczaj, sprawdziłam swoją skrzynkę mailową. Wśród
czternastu nowych wiadomości można było spostrzec maile od sklepów związane z
wyprzedażami, typowe, które nadawałyby się do zakładki „spam” i jedną od
nieznanego mi adresu.
„Cześć Alice!
Co u ciebie, skarbie? Trzymasz się jakoś z tatą, jak sobie
radzicie?
U mnie wszystko w porządku. Pierwszy tydzień był bardzo trudny, prawie nikt nie odwiedzał sklepu. Był to pewnie skutek zbyt małej ilości reklam, bo lokalizacja podobno jest świetna. Teraz jest już lepiej, ilość klientów powoli wzrasta i są coraz większe szanse na pozostanie tutaj naszego małego biznesu. Poznałam miłą kobietę, Kate. Bardzo pomogła mi we wszystkim, jest jakby drugą osobą prowadzącą sklep. Oczywiście umownie.
U mnie wszystko w porządku. Pierwszy tydzień był bardzo trudny, prawie nikt nie odwiedzał sklepu. Był to pewnie skutek zbyt małej ilości reklam, bo lokalizacja podobno jest świetna. Teraz jest już lepiej, ilość klientów powoli wzrasta i są coraz większe szanse na pozostanie tutaj naszego małego biznesu. Poznałam miłą kobietę, Kate. Bardzo pomogła mi we wszystkim, jest jakby drugą osobą prowadzącą sklep. Oczywiście umownie.
Piszę do ciebie tutaj, ponieważ nie chciałam cię zmuszać do
rozmowy. Wiem, że nie do końca podobał ci się mój wyjazd. Tu możesz nie odpisać
i po prostu powiedzieć, że nie wchodziłaś na skrzynkę przez wakacje. Z
telefonem byłoby inaczej, prawda?
I JAK BYŁO WE FRANCJI? Poznałyście kogoś fajnego?
Całuję ciebie i tatę bardzo gorąco, kocham cię.”
Po przeczytaniu tego maila uznałam, że mam najlepszą mamę na
świecie. Większość normalnych olałaby to, że nie chcę z nią rozmawiać i
dzwoniłaby dniami i nocami. Moja potraktowała to całkiem inaczej i postąpiłabym
strasznie, gdybym nie odpisała. Wybrałam opcję „odpowiedz” i zaczęłam pisać.
„Cześć, strasznie się cieszę, że piszesz.
U mnie też wszystko okej, wciąż żyję. Jem, piję i chyba nie straciłam na wadze. Jestem dumna, że radzisz sobie ze wszystkim i jednocześnie bardzo cię podziwiam. Z tego co piszesz, początki rzeczywiście nie należały do najprostszych i jestem pewna, że ja już wtedy bym odpuściła.
Francja była niesamowita! Ciągle razem z Holly nie możemy uwierzyć, że tam byłyśmy. Spędziłyśmy niezapomniany czas, marzenia spełnione :) Poznałyśmy dwóch chłopaków-Zayna i Nialla. Byli strasznie koleżeńscy i w pewnym sensie do nas podobni (mam na myśli charakter). Razem zabawa była jeszcze lepsza. Okazało się, że nie mieszkają bardzo daleko od nas, więc mamy zamiar nadal utrzymywać kontakty, chociaż w najmniejszym stopniu. Zdążyłam się już spotkać i spędzić miło czas z „miejscowymi znajomymi”. Głównie chodzi mi o Louisa, opowiadałam ci o nim kiedyś? Chyba będę musiała zacząć… Jestem pewna, że przypadniecie sobie do gustu.
Dziękuję, że się ze mną skontaktowałaś. Też cię kocham, trzymaj się xx”
U mnie też wszystko okej, wciąż żyję. Jem, piję i chyba nie straciłam na wadze. Jestem dumna, że radzisz sobie ze wszystkim i jednocześnie bardzo cię podziwiam. Z tego co piszesz, początki rzeczywiście nie należały do najprostszych i jestem pewna, że ja już wtedy bym odpuściła.
Francja była niesamowita! Ciągle razem z Holly nie możemy uwierzyć, że tam byłyśmy. Spędziłyśmy niezapomniany czas, marzenia spełnione :) Poznałyśmy dwóch chłopaków-Zayna i Nialla. Byli strasznie koleżeńscy i w pewnym sensie do nas podobni (mam na myśli charakter). Razem zabawa była jeszcze lepsza. Okazało się, że nie mieszkają bardzo daleko od nas, więc mamy zamiar nadal utrzymywać kontakty, chociaż w najmniejszym stopniu. Zdążyłam się już spotkać i spędzić miło czas z „miejscowymi znajomymi”. Głównie chodzi mi o Louisa, opowiadałam ci o nim kiedyś? Chyba będę musiała zacząć… Jestem pewna, że przypadniecie sobie do gustu.
Dziękuję, że się ze mną skontaktowałaś. Też cię kocham, trzymaj się xx”
Zaśmiałam się wysyłając wiadomość. To był dobry sposób na
przedstawienie mamie Lou. Uniknę wszelkich napadów radości i, jak niektórzy
mówią, przesłuchań. Przynajmniej mam taką nadzieję. Nie chciałam też ani razu
wspominać o tacie z… wiadomych powodów? Po prostu nie miałam ochoty jej o
niczym opowiadać. Wydarzyło się, trudno. Nie powtórzy się więcej, każdy o tym
zapomni. Może z wyjątkiem jednej osoby…
Wyłączając laptopa wstałam i podeszłam do szafki nocnej.
Podniosłam telefon i wybrałam numer. Akcję czas zacząć.
-Cześć Alice, co tam?-usłyszałam po drugiej stronie.
-Hej, Lou. Wszystko okej, a tam?
-Jakoś leci. Wydaje mi się, że przeżyję najbliższe cztery dni.
-Czemu tylko cztery ? Co z kolejnymi?-spytałam, już zaczynając się śmiać.
-Niedługo mają być już pierwsze listy przyjętych osób na moją uczelnię. Nie oszukujmy się, matura nie poszła mi najlepiej. Tyle, że moi rodzice uważają inaczej i już boję się jak zareagują na brak mojego nazwiska na tych listach czy cokolwiek to będzie. Z innej strony będzie jeszcze wiele takich szans. Pewnie opuszczą potem progi, jak się zorientują, że maturę w tym roku naprawdę mało osób napisało tak wybitnie, jak oni oczekują.
-Och, Boże. Jak pomyślę, że po wakacjach mnie to czeka…-westchnęłam.
-Nie ma o czym mówić, to był zdecydowanie najtrudniejszy rok w całym moim życiu, jeśli chodzi o szkołę.
-Matko, dzięki. Tak bardzo poprawiasz moje nastawienie, Louis-rozmarzyłam się.
-Nie masz za co dziękować, to naprawdę jedna z rzeczy, w których jestem najlepszy.
-Już się chyba o tym przekonałam.
-No widzisz! Czyli znasz mnie już naprawdę dobrze.
-Mniejsza o to-zaśmiałam się.-Masz dzisiaj czas?
-Raczej tak, czemu pytasz?
-Myślałam, że moglibyśmy się spotkać. Jeśli masz ochotę, oczywiście-zaczynałam się powoli denerwować.
-Jasne, która godzina ci pasuje?
-Wpół do czwartej?
-Okej, może być-powiedział pewnie.-Może ty przyjdź dzisiaj do mnie? Będę szantażował siostry, żeby cię nie zabiły.
-Szantażować?-zdziwiłam się.-Zabiły mnie?!
Louis zaśmiał się.
-Miałem na myśli, że przypilnuję, żeby nie dostawały deseru, jeśli znowu mianują cię ich królową, a mnie królem.
-O matko, nie przypominaj mi o tym-zachichotałam.
-Mówiłaś, że ci się podobało.
-Owszem, ale to było żenujące-przyznałam uśmiechając się.-Zresztą… Jeśli to nie będzie dla ciebie problem, to chętnie wpadnę dzisiaj do ciebie.
-W takim razie do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
-Hej, Lou. Wszystko okej, a tam?
-Jakoś leci. Wydaje mi się, że przeżyję najbliższe cztery dni.
-Czemu tylko cztery ? Co z kolejnymi?-spytałam, już zaczynając się śmiać.
-Niedługo mają być już pierwsze listy przyjętych osób na moją uczelnię. Nie oszukujmy się, matura nie poszła mi najlepiej. Tyle, że moi rodzice uważają inaczej i już boję się jak zareagują na brak mojego nazwiska na tych listach czy cokolwiek to będzie. Z innej strony będzie jeszcze wiele takich szans. Pewnie opuszczą potem progi, jak się zorientują, że maturę w tym roku naprawdę mało osób napisało tak wybitnie, jak oni oczekują.
-Och, Boże. Jak pomyślę, że po wakacjach mnie to czeka…-westchnęłam.
-Nie ma o czym mówić, to był zdecydowanie najtrudniejszy rok w całym moim życiu, jeśli chodzi o szkołę.
-Matko, dzięki. Tak bardzo poprawiasz moje nastawienie, Louis-rozmarzyłam się.
-Nie masz za co dziękować, to naprawdę jedna z rzeczy, w których jestem najlepszy.
-Już się chyba o tym przekonałam.
-No widzisz! Czyli znasz mnie już naprawdę dobrze.
-Mniejsza o to-zaśmiałam się.-Masz dzisiaj czas?
-Raczej tak, czemu pytasz?
-Myślałam, że moglibyśmy się spotkać. Jeśli masz ochotę, oczywiście-zaczynałam się powoli denerwować.
-Jasne, która godzina ci pasuje?
-Wpół do czwartej?
-Okej, może być-powiedział pewnie.-Może ty przyjdź dzisiaj do mnie? Będę szantażował siostry, żeby cię nie zabiły.
-Szantażować?-zdziwiłam się.-Zabiły mnie?!
Louis zaśmiał się.
-Miałem na myśli, że przypilnuję, żeby nie dostawały deseru, jeśli znowu mianują cię ich królową, a mnie królem.
-O matko, nie przypominaj mi o tym-zachichotałam.
-Mówiłaś, że ci się podobało.
-Owszem, ale to było żenujące-przyznałam uśmiechając się.-Zresztą… Jeśli to nie będzie dla ciebie problem, to chętnie wpadnę dzisiaj do ciebie.
-W takim razie do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
***
-Ale żartujesz, Lou, prawda?-spytała mała Daisy smutnym
głosem.
-Nie, Daisy, wiesz, że mama zawsze pyta, czy byłyście grzeczne. Proszę, pójść nogę Alice.
-Ale muszę oddawać szacunek królowej-tłumaczyła się.
-Jestem pewien, że uszanujesz ją, dając jej czas wolny od pracy.
-Alice, to prawda?-spytała patrząc na mnie swoimi dużymi oczkami.
-Myślę, że dzisiaj wyjątkowo tak-odpowiedziałam ze skruchą.-Jestem taaaka zmęczona-przeciągnęłam „e” udając, że ziewam.
-W porządku-powiedziała zrezygnowana dziewczynka.-Ale jak odpoczniesz to przyjdziesz do mnie, tak?
-Obiecuję-powiedziałam głaszcząc jej główkę i kierując się powoli za Louisem.
-Nie, Daisy, wiesz, że mama zawsze pyta, czy byłyście grzeczne. Proszę, pójść nogę Alice.
-Ale muszę oddawać szacunek królowej-tłumaczyła się.
-Jestem pewien, że uszanujesz ją, dając jej czas wolny od pracy.
-Alice, to prawda?-spytała patrząc na mnie swoimi dużymi oczkami.
-Myślę, że dzisiaj wyjątkowo tak-odpowiedziałam ze skruchą.-Jestem taaaka zmęczona-przeciągnęłam „e” udając, że ziewam.
-W porządku-powiedziała zrezygnowana dziewczynka.-Ale jak odpoczniesz to przyjdziesz do mnie, tak?
-Obiecuję-powiedziałam głaszcząc jej główkę i kierując się powoli za Louisem.
-Okej, to najsłodsze dzieciaki, jakie kiedykolwiek
widziałam-przyznałam, kiedy odeszliśmy kawałek, a Louis zaśmiał się.
Miał o wiele większy dom niż ja-dwupiętrowy i ślicznie
urządzony. Mama Louisa musi mieć świetny gust. Najbardziej zauważalny był brąz
i beż, a niektóre ściany były pokryte tapetami w różne geometryczne wzory.
Kwiaty, a dokładnie storczyki, stały w doniczkach na każdym możliwym miejscu.
Na komodach, parapetach i stolikach. Dom był raczej w stylu nowoczesnym, o ile
dobrze się na tym znam.
-Matko, ale masz tu porządek-powiedziałam lekko zszokowana,
widząc ułożone rzeczy na biurku i szafkach.-Myślałam, że wszyscy mężczyźni są
niesamowitymi bałaganiarzami.
-Jestem jak każdy? Dzięki.
-Nie łap mnie za słówka!-powiedziałam z wyrzutem.
-Nienawidzę bałaganu-przyznał.
-Serio? Czego jeszcze o tobie nie wiem?-spytałam ciekawa i usiadłam na łóżku.
Louis zastanowił się na chwilę siadając przy biurku i odwracając się w moją stronę.
-Mam przyrodnią siostrę-oznajmił.
-No tak, mówiłeś, że masz ojczyma…-przypomniałam sobie.
-Kiedyś nienawidziłem kawy i piłem tylko taką z ogromną ilością mleka i cukru, żeby zabić jej smak. Musiałem, bo jak byłem młodszy miałem problemy ze snem. Czasem wieczorami zasypiałem, kiedy powinienem się uczyć. To było straszne…-wzdrygnął się.-Twoja kolej.
-Eem…-zawahałam się.-Jestem uzależniona od wieczornego mycia zębów.
-Serio?-Louis nie dowierzał.
-Mam na myśli… Ciężko mi zasnąć, jeśli nie umyję zębów. Kiedyś nocowałam u koleżanki i wszyscy w jej domu już spali. Ubrałyśmy szybko piżamy i poszłyśmy do łóżka. W pewnym momencie obudziłam się z wyrzutami sumienia… Zgadnij co zrobiłam?
-Poszłaś umyć zęby. Boże, naprawdę?-wybuchł śmiechem.
-To chyba jakiś problem psychiczny-zażartowałam.-Albo jak byłam mniejsza miałam takie pojedyncze łóżko…-zastanowiłam się na chwilę.-Trochę węższe niż twoje. Uwielbiałam pluszaki. Miśki, małpki, matko, każde! Wszystkie układałam na łóżku. Co wieczór je ściągałam i co rano układałam w dany sposób. Jak któryś nie leżał na swoim miejscu, musiałam to poprawić-zaśmiałam się razem z chłopakiem.-I mniej więcej w tym samym wieku miałam też obsesję na punkcie długości swoich włosów. Nie pozwalałam sobie ściąć więcej niż centymetr. Oczywiście nie do przesady, były trochę dłuższe niż mam teraz.
-Twoje dzieciństwo wydaje się strasznie zakręcone-podsumował brunet uśmiechając się.
-Wiesz, cząstka tej dziewczynki wciąż pozostała we mnie-wzruszyłam ramionami.
-Wciąż nie zasypiasz bez umycia zębów?-spytał.
Schowałam swoją twarz w dłoniach i zachichotałam.
-Błagam, nie mów tego nikomu…
-Postaram się-powiedział.-Masz łaskotki?-spytał, szybko zmieniając temat, czym lekko mnie zdziwił.
-Na szy… O nie, nie, nie, nie! Odejdź ode mnie, już!-krzyknęłam wchodząc kawałek w głąb zaścielonego łóżka w geście obronnym.
-Jestem jak każdy? Dzięki.
-Nie łap mnie za słówka!-powiedziałam z wyrzutem.
-Nienawidzę bałaganu-przyznał.
-Serio? Czego jeszcze o tobie nie wiem?-spytałam ciekawa i usiadłam na łóżku.
Louis zastanowił się na chwilę siadając przy biurku i odwracając się w moją stronę.
-Mam przyrodnią siostrę-oznajmił.
-No tak, mówiłeś, że masz ojczyma…-przypomniałam sobie.
-Kiedyś nienawidziłem kawy i piłem tylko taką z ogromną ilością mleka i cukru, żeby zabić jej smak. Musiałem, bo jak byłem młodszy miałem problemy ze snem. Czasem wieczorami zasypiałem, kiedy powinienem się uczyć. To było straszne…-wzdrygnął się.-Twoja kolej.
-Eem…-zawahałam się.-Jestem uzależniona od wieczornego mycia zębów.
-Serio?-Louis nie dowierzał.
-Mam na myśli… Ciężko mi zasnąć, jeśli nie umyję zębów. Kiedyś nocowałam u koleżanki i wszyscy w jej domu już spali. Ubrałyśmy szybko piżamy i poszłyśmy do łóżka. W pewnym momencie obudziłam się z wyrzutami sumienia… Zgadnij co zrobiłam?
-Poszłaś umyć zęby. Boże, naprawdę?-wybuchł śmiechem.
-To chyba jakiś problem psychiczny-zażartowałam.-Albo jak byłam mniejsza miałam takie pojedyncze łóżko…-zastanowiłam się na chwilę.-Trochę węższe niż twoje. Uwielbiałam pluszaki. Miśki, małpki, matko, każde! Wszystkie układałam na łóżku. Co wieczór je ściągałam i co rano układałam w dany sposób. Jak któryś nie leżał na swoim miejscu, musiałam to poprawić-zaśmiałam się razem z chłopakiem.-I mniej więcej w tym samym wieku miałam też obsesję na punkcie długości swoich włosów. Nie pozwalałam sobie ściąć więcej niż centymetr. Oczywiście nie do przesady, były trochę dłuższe niż mam teraz.
-Twoje dzieciństwo wydaje się strasznie zakręcone-podsumował brunet uśmiechając się.
-Wiesz, cząstka tej dziewczynki wciąż pozostała we mnie-wzruszyłam ramionami.
-Wciąż nie zasypiasz bez umycia zębów?-spytał.
Schowałam swoją twarz w dłoniach i zachichotałam.
-Błagam, nie mów tego nikomu…
-Postaram się-powiedział.-Masz łaskotki?-spytał, szybko zmieniając temat, czym lekko mnie zdziwił.
-Na szy… O nie, nie, nie, nie! Odejdź ode mnie, już!-krzyknęłam wchodząc kawałek w głąb zaścielonego łóżka w geście obronnym.
Było za późno, Louis przewrócił mnie i zaczął łaskotać.
Śmiałam się głośno i próbowałam powstrzymać, ale sytuacja była taka sama jak
ostatnio nad wodą… Byłam za słaba i sama nie mogłam dużo zdziałać.
-Już! Starczy, przysięgam!-zapewniałam go.
-Na pewno?
-Tak! Proszę, Louiss!
-Co za to dostanę?-nie poddawał się.
-Co chcesz, zostaw już moją biedną szyję, błagam!-powiedziałam głośno, przez co chłopak mnie puścił.
Odetchnęłam głęboko i usiadłam po turecku.
-Nie żyjesz-oznajmiłam.
-Powtarzasz się, Alice. Powiedziałaś to samo, kiedy wylądowałaś w jeziorku.
-Idę spać, cicho-powiedziałam opierając swoją głowę na dłoni i zamukając oczy.
-Chcesz koc?-zapytał chłopak uśmiechając się głupio.
-W środek lata. Chcesz, żebym się ugotowała?
-Tylko pytałem , luz.
-Na pewno?
-Tak! Proszę, Louiss!
-Co za to dostanę?-nie poddawał się.
-Co chcesz, zostaw już moją biedną szyję, błagam!-powiedziałam głośno, przez co chłopak mnie puścił.
Odetchnęłam głęboko i usiadłam po turecku.
-Nie żyjesz-oznajmiłam.
-Powtarzasz się, Alice. Powiedziałaś to samo, kiedy wylądowałaś w jeziorku.
-Idę spać, cicho-powiedziałam opierając swoją głowę na dłoni i zamukając oczy.
-Chcesz koc?-zapytał chłopak uśmiechając się głupio.
-W środek lata. Chcesz, żebym się ugotowała?
-Tylko pytałem , luz.
Siedziałam tak chwilę zastanawiając się, czy to odpowiedni
moment. Próbowałam wymyślić odpowiedź na każde możliwe pytanie, które mógł
zadać Louis. Wciąż wątpiłam w tą metodę, ale z innej strony wydawała się najrozsądniejszym
wyjściem. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam oczy.
-Louis?
-Hmm?
-Co… Co jest między nami?-spytałam przygryzając wargę ze zdenerwowania.
-Słucham?
-Mam na myśli… Po prostu chciałabym wiedzieć, bo…Och-zakryłam swoje oczy dłońmi.
-Rozumiem co masz na myśli-powiedział, a ja odetchnęłam lekko; jeden sukces.-Nie chcę cię do niczego zmuszać, Alice. To co wydarzyło się parę dni temu było dość spontaniczne i nie wiem czy na miejscu.
-Ja też nie mam zamiaru na ciebie naciskać…-przyznałam.-Żeby nie było, nie skłamałam wtedy, byłam wobec ciebie szczera.
-Ja nie zrobiłem niczego, na co nie miałem ochoty-powiedział Louis.
Nastała niezręczna cisza i nie wiedziałam, co zrobić ze swoim wzrokiem. Ostatecznie popatrzyłam w oczy Lou.
-Więc… Chcesz zostać moją dziewczyną?-zapytał ostrożnie, a ja uśmiechnęłam się.
-Zdecydowanie chcę spróbować-zdecydowałam i złączyłam na krótko nasze usta.
-Hmm?
-Co… Co jest między nami?-spytałam przygryzając wargę ze zdenerwowania.
-Słucham?
-Mam na myśli… Po prostu chciałabym wiedzieć, bo…Och-zakryłam swoje oczy dłońmi.
-Rozumiem co masz na myśli-powiedział, a ja odetchnęłam lekko; jeden sukces.-Nie chcę cię do niczego zmuszać, Alice. To co wydarzyło się parę dni temu było dość spontaniczne i nie wiem czy na miejscu.
-Ja też nie mam zamiaru na ciebie naciskać…-przyznałam.-Żeby nie było, nie skłamałam wtedy, byłam wobec ciebie szczera.
-Ja nie zrobiłem niczego, na co nie miałem ochoty-powiedział Louis.
Nastała niezręczna cisza i nie wiedziałam, co zrobić ze swoim wzrokiem. Ostatecznie popatrzyłam w oczy Lou.
-Więc… Chcesz zostać moją dziewczyną?-zapytał ostrożnie, a ja uśmiechnęłam się.
-Zdecydowanie chcę spróbować-zdecydowałam i złączyłam na krótko nasze usta.
___________________________________________
Rozdział średnio mi się podoba, popełniłam błąd i zaczęłam pisać go dopiero dziś... Znów wyszedł bardzo długi, ale myślę, że to chyba dobrze, nie? :D
Dziękujemy wszyscy Alex/Oli (nie wiem jak mam na Ciebie mówić :P), która bardzo pomogła mi w tworzeniu tego rozdziału. Brawa, proszę!!
Dzięki również za opinie i proszę, nie przestawajcie oceniać! Przez to dajecie mi do zrozumienia, co powinnam poprawić i co stosować jak najczęściej.
Na koniec: KOMENTUJCIE, UDOSTĘPNIAJCIE, POLECAJCIE :)
Jestem Wam bardzo, bardzo wdzięczna za wszystko! xx
P.s. W niedzielę wyjeżdżam na tydzień nad morze, co oznacza, że będę miała więcej czasu wolnego. NIE wykluczam, ale też NIE obiecuję częstszego dodawania rozdziałów :)
Jestem Wam bardzo, bardzo wdzięczna za wszystko! xx
P.s. W niedzielę wyjeżdżam na tydzień nad morze, co oznacza, że będę miała więcej czasu wolnego. NIE wykluczam, ale też NIE obiecuję częstszego dodawania rozdziałów :)
to takie słodkie! Znowu Aouis moment!!! Będę tęsknić za tobą! I jeśli chodzi o miśki to albo mi się wydaje, albo dalej tak robisz!!! Jak do cb przychodzę mam wrażenie, jakbyś ich nie ściągała, bo są w tym samym miejscu XD
OdpowiedzUsuńjak zawsze cudowny *o*
OdpowiedzUsuńto takie słodkie,delikatne cieszę się że w końcu dodałaś a mogę wiedzieć z jakiej racji jedziesz nad morze??? nie chce nalegać i nie musisz odpowiadać tylko ja jestem ciekawska hahaha
OdpowiedzUsuńJadę tam z mamą. Ona pracuje w szkole sportowej i jej uczniowie jadą na taki jakby obóz. Żeby ona nie traciła godzin jedzie z nimi i przy okazji zabiera mnie xx
Usuń*kłania się* *ociera łzy wzruszenia* *przyjmuje wielki bukiet kwiatów* *zapewnia wszystkich, że nic nie zrobiła* *obserwuje tysiące ludzi nawołujące jej imię* *macha do społeczeństwa* *schodzi z krzesła* *siada na krześle* *myśli o tym, że serio jest głupia* *pisze komentarz*
OdpowiedzUsuńLubię Cię, podoba mi się Twój niezwykle oryginalny styl pisania i poczucie humoru, które wplatasz gdzieś do każdego rozdziału. Opowiadasz naprawdę niesamowitą historię dwojga kochających się ludzi! Jestem zacwycona!
W przyszłości zostanę krytykiem... Obiecuję narodzie!
Ooo coś niesamowitego !
OdpowiedzUsuńtak sobie czytam, czytam i tak fajnie mi się czyta i mam banana na ryju gdy dochodzę do momentu gdy Alice go w końcu o to pyta a później nagle koniec i takie buuuu -.-
nie mogę się doczekać kolejnego xx
świetny, no i w końcu są razem :D
OdpowiedzUsuńpisz dalej! :*
OdpowiedzUsuńCzekam ze zniecierpliwieniem na następny rozdział. Weszłam na tego bloga całkiem niedawno, w sumie kilka dni temu. Codziennie czytałam kilka rozdziałów ... i wiesz ... żałuję. Teraz nie mam co robić :| Dawaj mi tu nasrępny rozdział. Już !!! / Natka ;* xx
OdpowiedzUsuń:D