*Oczami Alice*
Podniosłam się lekko do pozycji siedzącej rozglądając
dookoła w ciemności. Zacisnęłam oczy i w jednej sekundzie wszystko uderzyło w
moją głowę ze zdwojoną siłą. Usłyszałam odbijające się echem krzyki i odgłos
uderzenia. Odruchowo podskoczyłam i podbiegłam w stronę lustra zapalając obok
niego światło. Przymrużyłam mocno oczy i zaczęłam wpatrywać się w odbicie
swojej twarzy. Na razie nie było żadnego większego śladu pod moim okiem, ale
kiedy przypomniałam sobie siłę uderzenia i ból jaki mi ono zadało, nie miałam najmniejszych
wątpliwości, że już nawet rano skóra stanie się sina. Ponownie opadłam na zimne
kafelki i zaczęłam płakać. Z bezsilności? Ze smutku? Nie mam pojęcia, łzy po
prostu spływały powoli po moich policzkach.
„Skarbie, to niepowtarzalna
okazja!”-usłyszałam głos mojej mamy brzęczący mi w uszach.
„Alice, wszystko wyolbrzymiasz…”
Złapałam się mocno za głowę przechylając ją do tyłu. Po raz
kolejny wstałam i próbowałam się uspokoić. Po raz kolejny wstałam i próbowałam
się uspokoić. Powoli docierało do mnie, że płacz nic nie zmieni, więc otarłam
swoje wilgotne policzki i zaczęłam nasłuchiwać. Był środek nocy i chciałam
pójść do swojego pokoju, ale tylko kiedy będę pewna, że on gdzieś na mnie nie
czeka.
Po paru minutach stania w ciszy uznałam, że albo jest daleko
lub potrafi się zachować tak cicho, więc go nie słyszę, albo już śpi. Łazienka
była zapełniona różnymi sprzętami oraz ubraniami, ale brakowało w niej zegara.
Tan brak nigdy mi nie doskwierał, dopiero teraz, gdy miałam ochotę dowiedzieć
się, która jest godzina i otrzymać kolejny dowód-czy jest wystarczająco
wcześnie, żeby mój ojciec jeszcze nie spał, czy na odwrót. Przeszukałam
kieszenie w spodniach od dresu, w których podróżowałam i ponownie lekko się
podłamałam. Przecież nie byłabym sobą, gdybym nie musiała być pewna, że mój
telefon jest bezpieczny i nie włożyła go do jednej z kieszeni plecaka zapinanej
na zamek, a nie do kieszeni spodni, z której w każdej chwili mógł wypaść i się
zniszczyć.
Miałam już dość siedzenia w ciemnym pomieszczeniu, dlatego
zaryzykowałam. Zgasiłam światło, przekręciłam jak najciszej zamek w drzwiach i
zaczęłam powoli je uchylać. Potwornie zaskrzypiały już przy pierwszych ruchach,
więc od razu przestałam. Szpara, którą wytworzyłam była zdecydowanie za mała,
żebym mogła się przez nią przecisnąć. Zastygłam na chwilę w miejscu. Tym razem
bardziej pewna siebie pchnęłam drzwi mocno i zdecydowanie roznosząc w powietrzu
głośny dźwięk skrzypienia starych drzwi. Teraz były na wpół otwarte, więc bez
problemu przez nie przeszłam. Zostawiłam je dokładnie w tym stanie i na palcach
skradałam się do swojego pokoju. Wszędzie było ciemno, więc nic nie widziałam. Podnosiłam
nogi wysoko, a stopy stawiałam powoli, aby przez przypadek się o coś nie potknąć
czy na coś nie nadepnąć. Z każdym kolejnym przebytym metrem coraz bardziej się
cieszyłam. Byłam dumna, gdy została mi tylko połowa drogi, a uczucia, które we
mnie gościło gdy stałam przed drzwiami do należącego do mnie pomieszczenia nie
da się opisać. Jednocześnie byłam z siebie zadowolona, kiedy indziej
przestraszona, a jeszcze w innym stopniu załamana. Nic nie było dla mnie w tym
momencie jasne.
Kiedy weszłam do środka pokoju zastałam go takiego, jakiego
zapamiętałam sprzed wyjazdu. Zapaliłam lampkę nocną i usiadłam na łóżku.
Spoglądnęłam na zegar, który wskazywał trzecią czterdzieści osiem nad ranem, co
mniej więcej oznaczało, że spędziłam parę dobrych godzin w łazience płacząc i
śpiąc na przemian. Zdecydowanie był czas, żeby położyć się w jedynym wygodnym
miejscu i zasnąć. Nie przyjmując się specjalnie brakiem piżamy wślizgnęłam pod
kołdrę i pomimo początkowych trudności, w jakiś sposób udało mi się zasnąć.
***
Była sobie samotna
dziewczyna. Nie robiła w swoim życiu nic, oprócz nauki i spędzania czasu z mamą
w sklepie. Pewnego dnia obsłużyła chłopaka, który zmienił wszystko od tak,
przez pstryknięcie palcami. Dzięki niemu poznała pierwszą prawdziwą koleżankę i
zaczęła powoli otwierać się przed światem. Siedzenie w domu zamieniła na
spotkania z dwójką idealnych przyjaciół, których uwielbiała. A może czuła coś
więcej… Każdy najmniejszy szczegół jej życia zaczął obracać się o sto
osiemdziesiąt stopni i prawdę mówiąc nie sprawiało jej to żadnego problemu.
Dopiero w pewnym momencie parę rzeczy zaczęło zwracać się przeciwko niej.
Bliska jej osoba wyjechała zostawiając ją na dwa miesiące z kimś, kogo szczerze
nienawidziła. Później ona opuściła dom na prawie dwa tygodnie ze swoją
przyjaciółką, rozpoczynając najlepsze wakacje w życiu w Francji. Poznała
kolejnych znajomych i polubiła ich. Obserwowała jak jej koleżanka się zakochuje.
Wieczorami zastanawiała się leżąc w łóżku, co musi właśnie czuć i dlaczego
zachowuje się tak, a nie inaczej. Z jakiej perspektywy by nie patrzeć, to było
dla niej coś nowego. Tak naprawdę pomimo jej wieku dopiero poznawała ten świat.
Wydawał jej się piękniejszy z sekundy na sekundę. Jednak w pewnej chwili
zmieniła zdanie, przeżywając coś nietypowego. Została zbita. Czy to wszystko było
winą tego chłopaka? Czy to jemu powinna zawdzięczać wszystkie świetnie spędzone
dni i obwiniać za te gorsze?
***
Obudziłam się po raz pierwszy od położenia w łóżku i
uznałam, że to jeszcze nie ten moment, żeby wstawać. Wcisnęłam głowę mocniej w
poduszkę i zamknęłam ponownie oczy. Zanim zdążyłam znów zasnąć usłyszałam kroki
i po chwili zatrzaskujące się drzwi wejściowe. Wydawały specyficzny dźwięk przy
otwieraniu i zamykaniu, więc byłam pewna, że to one. Po chwili udało mi się
zarejestrować odgłosy wydawane przez przekręcany w zamek. Albo był to podstęp,
albo rzeczywiście ktoś wyszedł. Moja ciekawość sięgała najwyższego stopnia,
więc wstałam z łóżka. Wciąż znajdowałam się w swoim pokoju kiedy usłyszałam
kolejne kroki. Tym razem cięższe i głośniejsze, nie miałam wątpliwości do kogo
należały. To rozwiało wszystkie moje podejrzliwe myśli. Siadając już na łóżku
zaczęłam zastanawiać się kto mógł opuścić nasz dom. Nie mógł to być ojciec, bo
właśnie go słyszałam. Mama tym bardziej, przecież jest w Irlandii. Nie sądzę,
żeby Holly ani Lou przyszli, żeby mnie gdzieś wyciągnąć, oboje dobrze
wiedzieli, że muszę odespać wyjazd i porządnie odpocząć. W mieście nie mam
żadnej bliskiej rodziny, więc raczej nikt nie zrobił by nam
odwiedzin-niespodzianki. Inne propozycje?
Każda myśl poszła w niepamięć, kiedy z przedpokoju
usłyszałam charakterystyczny dla mojego telefonu dźwięk przychodzącej
wiadomości. Pożałowałam, że wczoraj o tym nie pomyślałam i nie przytargałam
torby do swojego pokoju. Pojawił się kolejny problem-zdobycie komórki. Nagle
coś mocno uderzyło w drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Z pewnością
obudziłabym się, gdybym nie spała. Podeszłam w ich stronę i lekko je uchyliłam,
a moim oczom ukazał się rozerwany plecak, z którego powoli zaczęły się
wysypywać rzeczy. Skoro nie szanować mnie, to po co szanować moje rzeczy?
Wciągnęłam torbę do środka i zaczęłam cicho ją rozpakowywać.
Kiedy natrafiłam na telefon odblokowałam go i uśmiechnęłam się słabo widząc
nadawcę i początek treści.
„Od: Louis
Nie ma to jak w domu, co? Wyspałaś się już? Xx”
Nie ma to jak w domu, co? Wyspałaś się już? Xx”
„Do: Louis
Nie zupełnie… Ale i tak mam wrażenie, że już nie zasnę, więc nie narzekam :P xx”
Nie zupełnie… Ale i tak mam wrażenie, że już nie zasnę, więc nie narzekam :P xx”
Po chwili dostałam odpowiedź.
„Od: Louis
Holly nie daje znaku życia, myślisz, że już imprezuje? Xx”
Holly nie daje znaku życia, myślisz, że już imprezuje? Xx”
„Do: Louis
Myślę, że SMSy od ciebie ma głęboko na dnie swojej skrzynki odbiorczej. Założę się, że od wielu godzin pisze ze swoim chłopakiem :D xx”
Myślę, że SMSy od ciebie ma głęboko na dnie swojej skrzynki odbiorczej. Założę się, że od wielu godzin pisze ze swoim chłopakiem :D xx”
„Od: Louis
Okej, chyba za dużo mnie ominęło… Spotkamy się jakoś żeby mi wyjaśnić? Pojutrze przed południem? Xx”
Okej, chyba za dużo mnie ominęło… Spotkamy się jakoś żeby mi wyjaśnić? Pojutrze przed południem? Xx”
„Do: Louis
Jasne :) 11? Możesz po mnie przyjść, po co mam zawracać sobie głowę zbędnymi kilometrami? :P xx”
Jasne :) 11? Możesz po mnie przyjść, po co mam zawracać sobie głowę zbędnymi kilometrami? :P xx”
„Od: Louis
Jesteś niesamowicie uprzejma. 11 wydaje się w porządku, do zobaczenia. Xx”
__________________________________________
Jesteś niesamowicie uprzejma. 11 wydaje się w porządku, do zobaczenia. Xx”
__________________________________________
Wohooo! Paula pobiła swój rekord szybkości pisania rozdziału. Napisałam go w około dwie godziny, a zazwyczaj zajmuje mi to dużo dłużej... O.o Jakiś nagły przypływ weny czy co?
Nie jest idealny, ale myślę, że wszystko opisuje w dobry sposób i wprowadza do pewnych sytuacji... To ważny rozdział, więc myślę, że trzeba zapamiętać najważniejsze wydarzenia. Jedne do przyszłego tygodnia, a inne chyba troszkę dłużej... :/ Okej, nie powinnam podpowiadać xD
Zachęćcie mnie do napisania kolejnego rozdziału jak najlepiej, bo jest to niezbędne! Nie daruję sobie, jeśli go zniszczę:( Myślę, że parę osób wie, co mam na myśli :P
Nie przedłużając (jak zawsze): KOMENTUJCIE, POLECAJCIE I UDOSTĘPNIAJCIE <3
Całusyy xx
Całusyy xx