*Oczami Alice*
To wcale nie jest dziwne, że rumienię się tak w
towarzystwie Louisa. Zwłaszcza kiedy plotę coś, co nie powinno wydostać się z
moich ust, więc nie śmiejcie się ze mnie! Każdy zareagowałby tak na moim
miejscu. Ten jego wzrok zawieszony na moich policzkach i uśmiech powodują, że
wyglądam jakbym dostała najwyższej w świecie gorączki. Przynajmniej z mojej
perspektywy…
Szliśmy powolnym krokiem rozmawiając. Powiedzmy, że gdyby nie moja „wpadka” pogaduszka byłaby idealna. Wiatr przyjemnie otulał nasze twarze, podczas gdy słońce przypiekało kark.
-Masz prawo jazdy?-spytał nagle Louis.
-Eee… skąd to pytanie?-zaśmiałam się wciąż nie udzielając odpowiedzi-znaczy nie, nie mam. Gdybym miała samochód może bym próbowała je zdobyć, ale podobno w tych czasach wcale nie jest tak prosto zdać. Chociaż z drugiej strony nie wiem czy byłoby mi potrzebne.
-To dzisiaj poćwiczysz jazdę, może kiedyś ci się przyda-uśmiechnął się. O czym on mówi?-idziemy na gokarty-dodał i jeszcze bardziej wygiął swoje usta w uśmiechu. Wybuchłam śmiechem. Że co? Gokarty, tor i ja? Zdecydowanie nie. Tym bardziej, że nigdy nie lubiłam takich zabaw-co cię tak śmieszy?-zero reakcji-Alice?
-Wybacz. Po prostu… ja i kierownica? Nie wyobrażam sobie tego. To byłaby katastrofa!-powiedziałam próbując się trochę uspokoić.
-Daj spokój. I tak nie masz wyboru, wszystko zaplanowane- odparł zwracając się ku mnie.
-Ale ja naprawdę nie chcę, żeby wybuchła trzecia wojna światowa- również na niego popatrzyłam już mniej weselej niż wcześniej-jeszcze z mojego powodu.
-Z tego co wiem nie da się spowodować bitwy nie najlepszą jazdą na gokarcie-zażartował-nawet samochodem. Przetrwasz.
Żaden argument nie przekonał Louisa. Wolałam się już nie odzywać, po prostu umrzeć. Na serio. Za jakie grzechy będę musiała to robić? Dlaczego akurat to? Może od razu skoczmy potem ze spadochronem? Albo po prostu kupmy żyletki. Na jedno wyjdzie.
Szliśmy powolnym krokiem rozmawiając. Powiedzmy, że gdyby nie moja „wpadka” pogaduszka byłaby idealna. Wiatr przyjemnie otulał nasze twarze, podczas gdy słońce przypiekało kark.
-Masz prawo jazdy?-spytał nagle Louis.
-Eee… skąd to pytanie?-zaśmiałam się wciąż nie udzielając odpowiedzi-znaczy nie, nie mam. Gdybym miała samochód może bym próbowała je zdobyć, ale podobno w tych czasach wcale nie jest tak prosto zdać. Chociaż z drugiej strony nie wiem czy byłoby mi potrzebne.
-To dzisiaj poćwiczysz jazdę, może kiedyś ci się przyda-uśmiechnął się. O czym on mówi?-idziemy na gokarty-dodał i jeszcze bardziej wygiął swoje usta w uśmiechu. Wybuchłam śmiechem. Że co? Gokarty, tor i ja? Zdecydowanie nie. Tym bardziej, że nigdy nie lubiłam takich zabaw-co cię tak śmieszy?-zero reakcji-Alice?
-Wybacz. Po prostu… ja i kierownica? Nie wyobrażam sobie tego. To byłaby katastrofa!-powiedziałam próbując się trochę uspokoić.
-Daj spokój. I tak nie masz wyboru, wszystko zaplanowane- odparł zwracając się ku mnie.
-Ale ja naprawdę nie chcę, żeby wybuchła trzecia wojna światowa- również na niego popatrzyłam już mniej weselej niż wcześniej-jeszcze z mojego powodu.
-Z tego co wiem nie da się spowodować bitwy nie najlepszą jazdą na gokarcie-zażartował-nawet samochodem. Przetrwasz.
Żaden argument nie przekonał Louisa. Wolałam się już nie odzywać, po prostu umrzeć. Na serio. Za jakie grzechy będę musiała to robić? Dlaczego akurat to? Może od razu skoczmy potem ze spadochronem? Albo po prostu kupmy żyletki. Na jedno wyjdzie.
Kiedy odebraliśmy kaski i zapłaciliśmy za wejście, a
właściwie Louis zapłacił (ah, ten gentelman), udaliśmy się w stronę toru. W co
ja się wpakowałam? Liczyłam na… dobra, nie ważne. To, że liczyłam na
romantyczny spacer po parku i obiad nie powinno was obchodzić. A gdzie
skończyłam? W części miasta całkiem oddalonej od parków, pięknych alejek i
restauracji.
-Pedał gazu i hamulec chyba umiesz rozróżnić, nie? To jedyne co Ci potrzebne!-Louis starał się przekrzyczeć dźwięki, które wytwarzały pojazdy używane przez inne osoby.
-Och, dzięki! Aż tak pusta nie jestem!-również wykrzyczałam wywracając oczami. Chłopak zaśmiał się i szedł obok mnie w stronę gokartów, których mieliśmy używać. Samo wejście nie było tak złe jak jazda. Wystartowałam szybciej niż brunet mając nadzieję, że może oszustwem uda mi się go pokonać i jako pierwszej przejechać cztery okrążenia. Przez pierwsze starałam się nauczyć panować nad maszyną, która wyglądała na tak łatwą w użyciu, a w rzeczywistości kiedy ja ją obsługiwałam musiałam hamować na każdym zakręcie, żeby nie wyjechać z toru. Kiedy w drugim szło mi nieco lepiej niebieska wyścigówka, którą kierował Louis wyprzedziła mnie z prędkością światła. NIE! Nie po to dałam się tu już zaciągnąć, żeby zaraz mnie dublował! Starałam się lepiej prowadzić, docisnęłam lekko gazu, a kiedy mój przeciwnik wpadł w poślizg dwa zakręty przede mną, moja stopa stała się jeszcze cięższa. Nieznacznie go wyprzedziłam, kiedy odzyskiwał panowanie nad pojazdem. Ostatnie cztery zakręty. Jeśli tego nie zniszczę, uda mi się. Dwa pierwsze poszły dość gładko, jednak na trzecim Louis uderzył w mój gokart przez co zrobił sobie miejsce i mnie wyprzedził. Ostatni cień szansy to idealnie wzięty zakręt dziesięć metrów przed metą. Dodałam gazu i pięknie go „ścięłam”, co stało się moją przepustką do wygranej. I w tym momencie żałowałam, że nie zażądałam żadnego zakładu, na przykład… przegrany zabiera zwycięzcę na obiad. To byłoby spełnienie moich oczekiwań, tak w połowie. Nieważne. Więc kiedy już wszystko było jasne….
-WYGRAŁAM!-wydarłam się na całe gardło kiedy wyskoczyłam z pojazdu i obserwowałam chłopaka robiącego to samo.
-Dałem Ci fory, wystartowałaś za wcześnie. Jednym słowem: oszukiwałaś-powiedział jakby nigdy nic.
-Widzisz! Mówiłam, że spowoduję kolejną wojnę! Zanim cokolwiek dodasz, teraz ja wybieram cel. Idziemy na lemoniadę-powiedziałam i wyrzuciłam rękę w górę obracając się i wskazując na wyjście. Wiecie co? Nie było aż TAK źle.
-Pedał gazu i hamulec chyba umiesz rozróżnić, nie? To jedyne co Ci potrzebne!-Louis starał się przekrzyczeć dźwięki, które wytwarzały pojazdy używane przez inne osoby.
-Och, dzięki! Aż tak pusta nie jestem!-również wykrzyczałam wywracając oczami. Chłopak zaśmiał się i szedł obok mnie w stronę gokartów, których mieliśmy używać. Samo wejście nie było tak złe jak jazda. Wystartowałam szybciej niż brunet mając nadzieję, że może oszustwem uda mi się go pokonać i jako pierwszej przejechać cztery okrążenia. Przez pierwsze starałam się nauczyć panować nad maszyną, która wyglądała na tak łatwą w użyciu, a w rzeczywistości kiedy ja ją obsługiwałam musiałam hamować na każdym zakręcie, żeby nie wyjechać z toru. Kiedy w drugim szło mi nieco lepiej niebieska wyścigówka, którą kierował Louis wyprzedziła mnie z prędkością światła. NIE! Nie po to dałam się tu już zaciągnąć, żeby zaraz mnie dublował! Starałam się lepiej prowadzić, docisnęłam lekko gazu, a kiedy mój przeciwnik wpadł w poślizg dwa zakręty przede mną, moja stopa stała się jeszcze cięższa. Nieznacznie go wyprzedziłam, kiedy odzyskiwał panowanie nad pojazdem. Ostatnie cztery zakręty. Jeśli tego nie zniszczę, uda mi się. Dwa pierwsze poszły dość gładko, jednak na trzecim Louis uderzył w mój gokart przez co zrobił sobie miejsce i mnie wyprzedził. Ostatni cień szansy to idealnie wzięty zakręt dziesięć metrów przed metą. Dodałam gazu i pięknie go „ścięłam”, co stało się moją przepustką do wygranej. I w tym momencie żałowałam, że nie zażądałam żadnego zakładu, na przykład… przegrany zabiera zwycięzcę na obiad. To byłoby spełnienie moich oczekiwań, tak w połowie. Nieważne. Więc kiedy już wszystko było jasne….
-WYGRAŁAM!-wydarłam się na całe gardło kiedy wyskoczyłam z pojazdu i obserwowałam chłopaka robiącego to samo.
-Dałem Ci fory, wystartowałaś za wcześnie. Jednym słowem: oszukiwałaś-powiedział jakby nigdy nic.
-Widzisz! Mówiłam, że spowoduję kolejną wojnę! Zanim cokolwiek dodasz, teraz ja wybieram cel. Idziemy na lemoniadę-powiedziałam i wyrzuciłam rękę w górę obracając się i wskazując na wyjście. Wiecie co? Nie było aż TAK źle.
***
-Naprawdę?! Nie wierzę!-śmiała się Holly w niebogłosy-jak to
możliwe?
Jej śmiech był strasznie zaraźliwy, zwłaszcza, że ta sytuacja też mnie bawiła. Louis albo jest tak świetnym aktorem i ma poczucie humoru albo naprawdę obrażał się za to, że wygrałam. W późniejszych losach spotkania nie wydarzyło się już nic ciekawszego niż to.
-Nie mogę nadal w to uwierzyć, na serio masakrycznie prowadzę!-starałam się nie opluć ani siebie, ani niczego wokół śmiejąc się i opowiadając o wszystkim jednocześnie.
Nagle naszą głupawkę przerwały otwierane drzwi.
-Holls, mamusia prosi, żebyś przyszła do kuchni-zza framugi wychyliła się główka małej siostry Holly.
-Hannah, ile razy mówiłam Ci, żebyś…-nie zdążyła dokończyć, bo dziewczynka wycofała się z pokoju-Jezu, jak ona mnie irytuje! Pięcioletni potwór! Dopłacę ci, żebyś go ode mnie zabrała.
-Stoi-przytaknęłam podekscytowana i wróciłam wraz z dziewczyną do obgadywania dzisiejszego spotkania.
____________________________________________
Po pierwsze: tak strasznie Wam dziękuję za to, że łączna liczba wyświetleń zwiększyła w niecały tydzień (...Paula liczy...) prawie czterokrotnie! Doszło czterech nowych obserwatorów! Naprawdę, jedno, wielkie MASSIVE THANK YOU!
Jej śmiech był strasznie zaraźliwy, zwłaszcza, że ta sytuacja też mnie bawiła. Louis albo jest tak świetnym aktorem i ma poczucie humoru albo naprawdę obrażał się za to, że wygrałam. W późniejszych losach spotkania nie wydarzyło się już nic ciekawszego niż to.
-Nie mogę nadal w to uwierzyć, na serio masakrycznie prowadzę!-starałam się nie opluć ani siebie, ani niczego wokół śmiejąc się i opowiadając o wszystkim jednocześnie.
Nagle naszą głupawkę przerwały otwierane drzwi.
-Holls, mamusia prosi, żebyś przyszła do kuchni-zza framugi wychyliła się główka małej siostry Holly.
-Hannah, ile razy mówiłam Ci, żebyś…-nie zdążyła dokończyć, bo dziewczynka wycofała się z pokoju-Jezu, jak ona mnie irytuje! Pięcioletni potwór! Dopłacę ci, żebyś go ode mnie zabrała.
-Stoi-przytaknęłam podekscytowana i wróciłam wraz z dziewczyną do obgadywania dzisiejszego spotkania.
____________________________________________
Po pierwsze: tak strasznie Wam dziękuję za to, że łączna liczba wyświetleń zwiększyła w niecały tydzień (...Paula liczy...) prawie czterokrotnie! Doszło czterech nowych obserwatorów! Naprawdę, jedno, wielkie MASSIVE THANK YOU!
Trzymajcie tak dalej!
Po drugie: znów strasznie późno dodaję rozdział. Naprawdę postaram się to zmienić :c
I na finał: KOMENTUJCIE, OBSERWUJCIE, POLECAJCIE! Nie krępujcie się :D
Boże piękny jak wszystkie :*
OdpowiedzUsuńSuppcio. 3 wojna :-):-)~Asia
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie www.dont-worry-be-happy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na next
OdpowiedzUsuńHahah fajny fajny ^^
OdpowiedzUsuńPisaj dalej Misiek!! :D
Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńVicki!
UsuńPisałaś do mnie z prośbą o informowanie o nowych postach na facebooku. Zrobiłam to, ale obowiązują zasady, że jeśli nie mam Cię w znajomych moje wiadomości do ciebie trafiają do skrzynki odbiorczej, do folderu 'Inne'. Proszę, znajdź tam wiadomość ode mnie z 19 września i albo zaproś mnie do znajomych (wtedy wiadomości będą trafiały prosto do Twojej skrzynki odbiorczej, a nie jakichś dziwnych folderów) lub po prostu systematycznie zaglądaj do folderu 'Inne' w Twojej skrzynce.
Uściski, Paula xx
Bardzo dobry, jak każdy ale nwm. czemu ten mi sie najbardziej spodobał ;)))
OdpowiedzUsuńHahaha trzecia wojna swiatowa i pięcioletni potwór xD
OdpowiedzUsuń