UWAGA! Epilog z wielu powodów został napisany w narracji
trzecioosobowej (w przeciwieństwie do wszystkich innych rozdziałów). Zapraszam!
-To co? Jesteś za?-Holly spytała jedną ręką przytrzymując
telefon przy uchu, a drugą poprawiając włosy.-Znaczy… Jeszcze potrzebna nam
deklaracja Zayna i ogólnie, ale jestem pewna, że się zgodzi-zachichotała.
-Pomysł wydaje się być świetny-Niall odpowiedział szczerze.-Naprawdę chętnie bym pojechał. Powtórzysz jeszcze raz wszystkie szczegóły?
-Ja, ty, Zayn, Alice i Louis. Austria, apartament przy stoku, który jakby nie patrzeć, wydaje się być naprawdę tani. Od dwudziestego dziewiątego grudnia do trzeciego stycznia. Wyjeżdżamy dzień wcześniej, czyli dwudziestego ósmego, wracamy w nocy z trzeciego na czwartego. Sylwka mamy zamiar świętować tam. Dojazd własny, ale z tego co się orientuję w naszym towarzystwie tylko ty i Louis macie prawko, więc wszyscy liczą na waszą pomoc-dziewczyna zaśmiała się cicho.-Samochód, do którego wszyscy się zmieścimy ma jakiś cioteczny wujek kochanki brata męża ciotki siostry Louisa, więc raczej damy radę. Koszty za sam pobyt wydają się być naprawdę małe, do całej kwoty dochodzi paliwo, karnety no i jedzenie, ale pomimo tego nie powinno wyjść tak bardzo drogo. Na miejscu jesteśmy zdani tylko na siebie-Holly wzruszyła ramionami wiedząc, że jej chłopak i tak tego nie spostrzeże.
-Ta…-Niall zaśmiał się.-Widzisz, jest taki mały problem… Zayn coraz częściej spotyka się z taką jedną dziewczyną, Perrie. I pomimo, że zawsze zaprzecza bycia jej chłopakiem, jestem prawie pewny, iż nie ruszy się nigdzie bez niej. Zresztą, mówiąc całkiem poważnie, chciałabyś być jedyną osobą bez swojej drugiej połówki na tym wyjeździe/feriach/cokolwiek?
-Pomysł wydaje się być świetny-Niall odpowiedział szczerze.-Naprawdę chętnie bym pojechał. Powtórzysz jeszcze raz wszystkie szczegóły?
-Ja, ty, Zayn, Alice i Louis. Austria, apartament przy stoku, który jakby nie patrzeć, wydaje się być naprawdę tani. Od dwudziestego dziewiątego grudnia do trzeciego stycznia. Wyjeżdżamy dzień wcześniej, czyli dwudziestego ósmego, wracamy w nocy z trzeciego na czwartego. Sylwka mamy zamiar świętować tam. Dojazd własny, ale z tego co się orientuję w naszym towarzystwie tylko ty i Louis macie prawko, więc wszyscy liczą na waszą pomoc-dziewczyna zaśmiała się cicho.-Samochód, do którego wszyscy się zmieścimy ma jakiś cioteczny wujek kochanki brata męża ciotki siostry Louisa, więc raczej damy radę. Koszty za sam pobyt wydają się być naprawdę małe, do całej kwoty dochodzi paliwo, karnety no i jedzenie, ale pomimo tego nie powinno wyjść tak bardzo drogo. Na miejscu jesteśmy zdani tylko na siebie-Holly wzruszyła ramionami wiedząc, że jej chłopak i tak tego nie spostrzeże.
-Ta…-Niall zaśmiał się.-Widzisz, jest taki mały problem… Zayn coraz częściej spotyka się z taką jedną dziewczyną, Perrie. I pomimo, że zawsze zaprzecza bycia jej chłopakiem, jestem prawie pewny, iż nie ruszy się nigdzie bez niej. Zresztą, mówiąc całkiem poważnie, chciałabyś być jedyną osobą bez swojej drugiej połówki na tym wyjeździe/feriach/cokolwiek?
Holly zamyśliła się na moment wzdychając.
-Jasne że nie. Ale to stwarza pewne problemy… Znaczy,
wszystko jest do zrobienia, ale trzeba porozmawiać o tym z resztą ekipy.
Pogadasz z nim dzisiaj? Może się okazać, że to wcale nie będzie konieczne.
Kiedy brunetka usłyszała ciche mruknięcie traktowane jako
„tak”, uśmiechnęła się i żegnając zakończyła połączenie.
***
„Ubrania, kosmetyczka, telefon, słuchawki, ubrania,
kosmetyczka, telefon, słuchawki” Alice powtarzała w głowie te słowa jak mantrę.
Nie było możliwości, żeby czegokolwiek zapomniała. Po dłuższych chwilach, kiedy
spakowała jedne z potrzebnych rzeczy, „wykreślała” z głowy daną kategorię i
robiła tak do momentu, aż zapakowała wszystko o czym tylko pamiętała. Stanęła z
boku i zakładając ręce na biodrach uznała, że jej bagaż, jak na sześć dni,
wcale nie wygląda skromnie. Zachichotała cicho i rzuciła się na łóżko
wzdychając z ulgą. Włączyła czat, który został stworzony wyłącznie przez jej
przyjaciół i z uśmiechem na twarzy przeczytała parę wcześniejszych wiadomości.
Wyglądało na to, ze wszyscy są już spakowani i gotowi do jutrzejszego wyjazdu.
-Nialler-:
Ktokolwiek bierze coś, dzięki czemu nie będziemy nudzić się wieczorami?
Holly-Girl.xx: Że jakiś alkohol?
Alice zaśmiała się głośno.
-Nialler-: Że coś
po czym będę mógł kolejnego dnia normalnie jeździć na nartach.
Alicee.21: Mogę wziąć jakieś
gówniane gry, chcecie?
Zayn_666: WEŹ SCRABBLE!!!
Zayn_666: Tak wam złoję tyłki, że
wszystkiego wam się odechce
‘’Louis’’: Wątpię… Louice stworzy
wystarczająco dobrą drużynę, żeby złoić twój tyłek...
Alicee.21: Alice jest mistrzynią…
‘’Louis’’: Która i tak zawsze
przegrywa z Louisem…
LittlePezz-x chce
dołączyć do konwersacji
LittlePezz-x dołączyła do
konwersacji
LittlePezz-x:
Siemkaa, jak to wszystko jutro w sumie wygląda?
-Nialler-: Masz na myśli wyjazd?
LittlePezz-x: Dokładnie
Zayn_666: Louis, Alice i Holly
przyjadą po nas około dziewiątej rano. Dopakujemy cały sprzęt, jakoś zmieścimy
się w środku i ruszamy na podbój Austrii
LittlePezz-x: A nasza trójka spotyka
się…
-Nialler-: Pod moim domem ;)
***
-I DON’T CARE!-zaśpiewała głośno Holly.
-I LOVE IT!-Alice i Perrie dokończyły równie głośno.
-I LOVE IT!-Alice i Perrie dokończyły równie głośno.
Cała trójka dziewczyn siedzących, a właściwie już leżących
na sobie, na tylnych siedzeniach wybuchła głośnym śmiechem wciąż nucąc
piosenkę.
-O! A znacie to?-spytała Holls zaczynając podśpiewać
nieznany z początku nikomu rytm.
-Tak! Czekaj... Jak to leciało…?-nowa znajoma, Perrie, zrobiła zamyśloną minę.-One way or another, I’m gonna find you!
-I’m gonna get you, get you, get you, get you!-tym razem Holly wcięła się śpiewając dalszą część piosenki.
-Tak! Czekaj... Jak to leciało…?-nowa znajoma, Perrie, zrobiła zamyśloną minę.-One way or another, I’m gonna find you!
-I’m gonna get you, get you, get you, get you!-tym razem Holly wcięła się śpiewając dalszą część piosenki.
-To co, radio już nie jest nam potrzebne?-spytał kręcąc
głową Zayn siedzący za dziewczynami, na dodatkowym fotelu.
-Dobra, lepiej przestańmy. Zryjemy sobie gardła i nie będzie co robić na stoku-blondynka zaśmiała się cicho.-Jak tam jedzie się panom z przodu?-zwróciła się do Louisa prowadzącego aktualnie samochód i Nialla siedzącego obok chłopaka.
-Wiecie, że już dojeżdżamy?-zapytał Nialler patrząc na nawigację.-Pytanie który apartament jest nasz i gdzie mamy zaparkować…-westchnął oglądając przez okno identycznie wyglądające małe domki.
-Dobra, lepiej przestańmy. Zryjemy sobie gardła i nie będzie co robić na stoku-blondynka zaśmiała się cicho.-Jak tam jedzie się panom z przodu?-zwróciła się do Louisa prowadzącego aktualnie samochód i Nialla siedzącego obok chłopaka.
-Wiecie, że już dojeżdżamy?-zapytał Nialler patrząc na nawigację.-Pytanie który apartament jest nasz i gdzie mamy zaparkować…-westchnął oglądając przez okno identycznie wyglądające małe domki.
Już nierozłączna trójka usiadła z tyłu normalnie na swoich
miejscach i zaczęła robić to samo co blondyn siedzący z przodu.
-Na każdym jest numerek… Nie dostałeś w jakimś mailu numeru
naszego albo coś w tym stylu?-Louis zwrócił się do blondyna, którego już zdążył
polubić.
-Mówiłeś coś o trzydzieści dwa?-wtrąciła Holls.
-Tak, racja-Nialler przytaknął nie przestając szukać odpowiedniego domku.
-Mówiłeś coś o trzydzieści dwa?-wtrąciła Holls.
-Tak, racja-Nialler przytaknął nie przestając szukać odpowiedniego domku.
Po przejechaniu paru uliczek Louis ostatecznie zaparkował
obok ładnego z zewnątrz apartamentu z widniejącym na nim numerem trzydzieści
dwa. Wszyscy sprawnie wysiedli z pojazdu zakładając jednocześnie swoje kurtki.
Zbliżyli się do furtki i zauważając notującą coś kobietę przed niewielkim
budynkiem, bardziej pewni ruszyli w jej stronę.
-Guten Abend!*-przywitała się po niemiecku zapewne jedna z
właścicielek kompleksu.-Ich bin Sandra Steiner**-powiedziała witając się z
każdym z osobna.
-Ktokolwiek z nas mówi po niemiecku? Bo ja nie do końca…-szepnęła zmieszana Holly w stronę Alice.
-Hello, we’re the group you’re porbably waiting for***-odezwał się Niall zgrabnie unikając rozmowy w języku niemieckim i od razu przechodząc na angielski.
-Ktokolwiek z nas mówi po niemiecku? Bo ja nie do końca…-szepnęła zmieszana Holly w stronę Alice.
-Hello, we’re the group you’re porbably waiting for***-odezwał się Niall zgrabnie unikając rozmowy w języku niemieckim i od razu przechodząc na angielski.
Kiedy szóstka dowiedziała się od Sandry najważniejszych
informacji o ich pobycie i dostała wskazówki gdzie i najlepiej o której zakupić
karnety na cały wyjazd, powoli i ostrożnie zaczęła wypakowywać swoje rzeczy.
Podczas gdy jedna para była odpowiedzialna za walizki, dwie kolejne starały się
ściągnąć z dachu narty i snowboardy.
Wszystko wydawało się takie niesamowite i każdy cieszył się
tak samo z możliwości spędzenia ze sobą nawzajem tych paru dni. Zwłaszcza
Alice, która nigdy nie przypuszczałaby, że wyjedzie z piątką przyjaciół na
ferie do obcego kraju z własnej woli. To po prostu nie mieściło jej się w
głowie.
***
Alice otworzyła lekko oczy i odruchowo
zmrużyła je, czując się niekomfortowo z powodu tak dużej ilości światła. Silne,
jak na zimę, promienie słoneczne przedostawały się przez szpary między
zasłonami. Dziewczyna chcąc wtulić się w swojego chłopaka, spostrzegła, że w
łóżku nie ma nikogo z wyjątkiem jej samej. Przeciągnęła się leniwie i wstając
skierowała się po małych schodach na dół do salonu połączonego z jadalnią. Od
razu zauważyła Nialla, Louisa, Zayna, Perrie i Holly siedzących przy stole i
popijających herbatę lub kawę.
-I jest nasza śpiąca królewna-zaśmiała się dziewczyna z kręconymi włosami.-Jak się spało?
-Źleee-Alice narzekała przecierając oczy i siadając na wolnym krześle.-Za dużo światła w pokoju... To w ogóle normalne tutaj podczas zimy?
-Raczej nie, ale dzisiaj trzydziesty pierwszy grudnia!-krzyknęła podekscytowana Perrie.
-Mamy zamiar jeździć tylko do drugiej, potem chętni mogą wybrać się na jakieś zakupy i trzeba będzie urządzić imprezkę!-oznajmił Zayn nie mówiąc właściwie prawdy.
-Już się boję co narobimy "imprezując"-Al przyznała robiąc króliczka palcami i śmiejąc się cicho. Holly uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w stronę kuchni. Zza ściany udało się tylko usłyszeć głuche dźwięki uderzających się o siebie sztućców i garnków.
-I jest nasza śpiąca królewna-zaśmiała się dziewczyna z kręconymi włosami.-Jak się spało?
-Źleee-Alice narzekała przecierając oczy i siadając na wolnym krześle.-Za dużo światła w pokoju... To w ogóle normalne tutaj podczas zimy?
-Raczej nie, ale dzisiaj trzydziesty pierwszy grudnia!-krzyknęła podekscytowana Perrie.
-Mamy zamiar jeździć tylko do drugiej, potem chętni mogą wybrać się na jakieś zakupy i trzeba będzie urządzić imprezkę!-oznajmił Zayn nie mówiąc właściwie prawdy.
-Już się boję co narobimy "imprezując"-Al przyznała robiąc króliczka palcami i śmiejąc się cicho. Holly uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w stronę kuchni. Zza ściany udało się tylko usłyszeć głuche dźwięki uderzających się o siebie sztućców i garnków.
Żadna osoba nie wyglądała na wyspaną, więc
to tylko rozśmieszało atmosferę jeszcze bardziej. Kiedy po chwili przyjaciele
zaczęli jeść śniadanie przygotowane przez Holls, przybyło im trochę sił. Po
wypiciu przez Alice jej kawy, każdy udał się do swojej sypialni i wszyscy
zaczęli szykować się do wyjścia na stok. Jak zawsze, tego ranka również
tworzyły się kolejki do dwóch łazienek w apartamencie. Tylko ci najmądrzejsi
korzystając z okazji, iż zostali sami w sypialni, zamykali drzwi oraz
zasłaniali zasłony, po czym przebierali się tam. Ale z innej strony to i tak nie
wykluczało wizyty w toalecie…
Wszyscy już zwarci i gotowi ruszyli w
stronę narciarni, gdzie trzymali swoje sprzęty. W kurtkach i spodniach zimowych
każdy wyglądał jak mała kulka, jednak nikt nie zwracał już na to uwagi. Po
założeniu przez grupę odpowiednich butów trzymając w ręce swoje narty lub
snowboard, przyjaciele ruszyli na stok. Już po chwili wszyscy byli gotowi do
zjazdu, więc uważając na siebie i innych wjechali na trasę. Zayn sprowokował
Holly, przez co powstał szalony wyścig dwóch snowboardzistów. Niall i Louis
odnajdywali się w jeździe po muldach, podczas gdy Alice i Perrie jechały
spokojnie obok siebie. Pogoda była naprawdę niesamowita. Jasne słońce idealnie
pasowało do mało zmrożonego śniegu.
Każdy dzień na stoku wyglądał mniej więcej
tak samo. Holls i Zayn jako jedyni bawili się na desce, Niall z Louisem
zwiedzali stromsze stoki, podczas kiedy Perrie z Alice jeździły na nartach
relaksując się. To one wybierały porę, o której wszyscy się zjeżdżali w
umówionej kawiarence przy jednej z tras. Spędzone tam pół godziny właściwie zakańczało
dzień na śniegu. Ci wytrwalsi jeździli jeszcze dłużej, jednak zdecydowana
większość zjeżdżała już do apartamentu. Żyć nie umierać, prawda?
Jednak tego dnia to chłopaki zaproponowali,
aby wypić kawę wcześniej i od razu potem wrócić do małego domku. Nikt nie
protestował, zwłaszcza że Zayn wyjaśnił wszystko rano. Po wróceniu ze śniegu
wszyscy wzięli krótki prysznic i ubierając już normalne ciuchy zaczęli krzątać
się po pokojach.
-Ej!-krzyknęła z kuchni Alice, która była
dziś odpowiedzialna za zrobienie obiadu.-Czemu nikt nie powiedział wczoraj, że
zapasy się skończyły? Nie ma niczego! Co chcecie teraz zjeść?
-Ups…-zachichotała Holly wychodząc z łazienki z mokrymi włosami i kierując się w stronę przyjaciółki.-Zapomniałam wspomnieć-skłamała.-Może chłopaki kupią coś jak pojadą potem do sklepu i zrobimy sobie obiadokolację?
Alice skrzywiła się.
-Nie jesteś głodna? Ja bym coś zjadła…-dziewczyna westchnęła otwierając lodówkę po raz kolejny.
-Przeżyjesz-Holls poklepała brunetkę po plecach.-Nie masz innego wyboru.
-Ups…-zachichotała Holly wychodząc z łazienki z mokrymi włosami i kierując się w stronę przyjaciółki.-Zapomniałam wspomnieć-skłamała.-Może chłopaki kupią coś jak pojadą potem do sklepu i zrobimy sobie obiadokolację?
Alice skrzywiła się.
-Nie jesteś głodna? Ja bym coś zjadła…-dziewczyna westchnęła otwierając lodówkę po raz kolejny.
-Przeżyjesz-Holls poklepała brunetkę po plecach.-Nie masz innego wyboru.
„Dzięki” pomyślała Al kierując się do
sypialni, aby chwilę odpocząć.
***
-Ułatwiono nam zadanie jeszcze bardziej-Louis zaśmiał się
schodząc po schodach do jadalni, gdzie znajdowała się cała reszta. Wszyscy popatrzyli
na niego zdezorientowani, więc chłopak dodał:-Alice zasnęła.
-Czyli nie musimy jechać do sklepu?!-spytał podekscytowany Niall.-Dzięki Bogu! Tak mi się nie chce nigdzie teraz wychodzić…-westchnął przeciągliwie.
-I tak trzeba będzie kiedyś pojechać, bo nasza lodówka świeci pustkami, a chwilę tu jeszcze zostajemy-przypomniała Pezz uśmiechając się.
-Zrobimy to kiedy indziej-Holly wzruszyła ramionami.-Dobra, idę zacząć myśleć jak ułożę dzisiaj włosy… To gówno zawsze wygląda tak samo, wszystko jest zbyt monotonne….-dziewczyna przeczesała palcami swoje loki stając przed lustrem.-To jest właśnie ciężkie życie Holls, ech…
-Czyli nie musimy jechać do sklepu?!-spytał podekscytowany Niall.-Dzięki Bogu! Tak mi się nie chce nigdzie teraz wychodzić…-westchnął przeciągliwie.
-I tak trzeba będzie kiedyś pojechać, bo nasza lodówka świeci pustkami, a chwilę tu jeszcze zostajemy-przypomniała Pezz uśmiechając się.
-Zrobimy to kiedy indziej-Holly wzruszyła ramionami.-Dobra, idę zacząć myśleć jak ułożę dzisiaj włosy… To gówno zawsze wygląda tak samo, wszystko jest zbyt monotonne….-dziewczyna przeczesała palcami swoje loki stając przed lustrem.-To jest właśnie ciężkie życie Holls, ech…
Brunetka udała się do łazienki i zaczęła rozmyślać nad swoją
fryzurą na ten wieczór. Po chwili dołączyła do niej Perrie, która zajmowała się
z kolei swoim makijażem. A czas mijał i wskazówka godzinowa niebezpiecznie
zbliżała się do ósemki…
Około szóstej już wszyscy zaczęli się powoli szykować i gdy dopracowywali tylko szczegóły, Alice
obudziła się. Z ciekawości udała się na dolne piętro, a jej mina zrzedła, kiedy
zobaczyła dziewczyny w pięknych, wieczorowych sukienka oraz chłopaków nie
wyglądających wcale gorzej w swoich koszulach.
-Po co nam stroje wieczorowe na sylwestra w domu?-spytała Al
wciąż powoli się rozbudzając.-Skąd macie te sukienki?-podeszła do Perrie i dotknęła
delikatnie jej stroju.-I dlaczego nikt mi nie powiedział, że mam wziąć
sukienkę?-dziewczyna denerwowała się coraz bardziej. O co w tym wszystkim chodzi?
Blondynka obróciła Alice w ten sposób, żeby dziewczyna mogła
swobodnie spoglądać na swojego chłopaka.
Trzymającego sukienkę.
Różową sukienkę.
TĄ sukienkę.
Alice skłamałaby mówiąc, że jej kolana nie zmiękły. Wciąż patrząc
na Louisa wyszeptała w stronę Perrie:
-To wszystko ciągle mi się śni, czy on właśnie trzyma śliczną sukienkę i patrzy na mnie?
-Spoko, jak ci się nie podoba, to ja mogę ją wziąć-zażartowała dziewczyna wzruszając ramionami.
-O mój Boże…-Al westchnęła i rzuciła się w ramiona bruneta.-Powinnam być na ciebie zła, że wydałeś tyle pieniędzy na jakiś głupi kawałek materiału…
Chłopak zaśmiał się.
-Nie obrażaj sukienki… To grzech ciężki, kochanie-Louis pouczył swoją dziewczynę.-Nie przejmuj się niczym, po prostu leć się szykować.
-Strasznie ci dziękuję-powiedziała całkiem szczerze.
-To wszystko ciągle mi się śni, czy on właśnie trzyma śliczną sukienkę i patrzy na mnie?
-Spoko, jak ci się nie podoba, to ja mogę ją wziąć-zażartowała dziewczyna wzruszając ramionami.
-O mój Boże…-Al westchnęła i rzuciła się w ramiona bruneta.-Powinnam być na ciebie zła, że wydałeś tyle pieniędzy na jakiś głupi kawałek materiału…
Chłopak zaśmiał się.
-Nie obrażaj sukienki… To grzech ciężki, kochanie-Louis pouczył swoją dziewczynę.-Nie przejmuj się niczym, po prostu leć się szykować.
-Strasznie ci dziękuję-powiedziała całkiem szczerze.
-Noo, teraz to na stówę zostaniesz dzisiaj królową balu,
mała-Holly odezwała się wciąż podziwiając różowe arcydzieło, trzymane już przez
Alice.
-Jakiego balu?-brunetka zdziwiła się.
-Trzeba jakoś świętować nowy rok, co? Biegnij się szybko ubierać, bo przez twoją drzemkę nie mamy zbyt dużo czasu!
-Jakiego balu?-brunetka zdziwiła się.
-Trzeba jakoś świętować nowy rok, co? Biegnij się szybko ubierać, bo przez twoją drzemkę nie mamy zbyt dużo czasu!
Alice uśmiechając się szeroko powędrowała w stronę łazienki.
Zamknęła drzwi i jeszcze przez chwilę po prostu gapiła się na ubranie. Dopiero
po chwili zdejmując luźną bluzkę i jeansy założyła sukienkę na siebie.
Poprawiła lekko swój makijaż, po czym rozpuściła włosy i rozczesała je delikatnie. Mówiąc skromnie,
strój leżał na niej jak ulał. Materiał odsłaniał jej nogi od kolan w dół. Górna
część była intensywnie różowa, jednak dół został uszyty z innego materiału i
kolor stopniowo stawał się jaśniejszy doprowadzając do tego, że na samym dole
można było dopatrzeć się tylko białego. Dziewczyna wyszła z pomieszczenia i
prezentując się nieskromnie przyjaciołom, dołączyła do osób gotowych do
wyjścia, aby świętować zbliżający się nowy rok.
Ten zdecydowanie był jednym z lepszych. Bez sensu wymieniać
tu po raz setny dlaczego. Po prostu tak było. Nigdy nie należy wątpić w siebie,
bo nie ważne o czym marzymy, wszystko może się wydarzyć. Choćby marzyłoby się o
czymś naprawdę nierealnym, trzeba starać się wprowadzić to w swoje życie. W
końcu cuda się zdarzają, tak? Marzenia muszą być trudne do spełnienia, inaczej
nie znaczą zbyt wiele.
A co przyniesie kolejne dwanaście miesięcy…?
KONIEC
_______________________________________________
Uważam, że zwroty są dość proste, jednak gdyby ktokolwiek
ich nie rozumiał, proszę bardzo – tłumaczenie:
*Dobry wieczór!
**Nazywam się Sandra Steiner
***Cześć, jesteśmy grupą, na którą prawdopodobnie czekasz
**Nazywam się Sandra Steiner
***Cześć, jesteśmy grupą, na którą prawdopodobnie czekasz
________________________________________________
NIE WIERZĘ! Nie wierzę, że skończyłam pisać to opowiadanie. Nie wierzę, że dałam radę. Nie wierzę, że znalazło się te parę osób, które czytało to coś.
NIGDY NIE PODZIĘKUJĘ WAM WYSTARCZAJĄCO!
Nie chcę się teraz rozpisywać przeproszę tylko za:
-spóźnienie z epilogiem,
-wszystkie błędy, które kiedykolwiek pojawiły się w Time For a Change.
-wszystkie błędy, które kiedykolwiek pojawiły się w Time For a Change.
i
Podziękuję za:
-poświęcenie czasu na przeczytanie choćby części rozdziału,
-wszystkie komentarze tutaj,
-polecanie mojego opowiadanie (jeśli ktokolwiek to robił :P),
-po prostu wszystko, co dla mnie zrobiliście.
-po prostu wszystko, co dla mnie zrobiliście.
Byłabym NIEZMIERNIE szczęśliwa, jeśli pod epilogiem pojawił się komentarz od KAŻDEGO, kto przeczytał Time For a Change. Dajcie znać ile Was było, kochani :)
O jezu *__* dlaczego to już skończyłaś? Czekam na kolejnego bloga <3 niech miłość będzie z tobą
OdpowiedzUsuń:')
OdpowiedzUsuńNie dziękuj <3 To MY dziękujemy za to że chciałaś napisać dla nas takie cudo *o* Jesteśmy i będziemy z tobą :') Popłakałam się :'( Nie mogę uwierzyć że to już koniec...
Nie przepraszaj za opóźnienie ;D To nic nie zmieni :)
Czekam na kolejne opowiadanie :)
A teraz już nie napiszę "czekam na nexta" tylko napiszę:
Żegnaj :')
Oczywiście nie na zawsze bo bd link do kolejnego opowiadania ale już tego nie bd czytała.To było coś wielkiego <33
AgAtA
Jakie piękne, szkoda że już kończysz :c Bardzo lubiłam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńO moj Boze *.* Nie wierze ze to juz koniec ;c I nie wiem co dalej napisac :d Czekam na kolejny blog i dodatki. Dziekuje ze moglam czytac takie piekne opowiadanie :3 No iii xd Dobranoc xD
OdpowiedzUsuńSuper. Przeczytałam całe. Czekam na link do nowego opowiadania.
OdpowiedzUsuńHahahaha Alex aka lama zapomniała o epilogu a ty mi nie przypomnialas!!!
OdpowiedzUsuńTo tak, liczę na to że w kolejnym ff Niall bedzie miał dziewczynę Alexandrę xD inaczej nie czytam :P
Druga sprawa, to chciałam Cię pochwalić mała xD na początku nie byłam przekonana do TFAC ale z każdym rozdziałem stawał się co raz lepszy! <3 (powiedziała ta która nie umie pisać wgl xD no nic :P )
Trzecia sprawa, czekam na kolejne ff i mam nadzieje że dodasz jeszcze w ferie prolog ;)
Czwarta, oh ah oh ah Paula sie popisała językami xD mój mądry kotek kochany <3
Piąta, pa xD to na tyle w tym komentarzu ;3 ham Cię <3 xx
*_* Brak mi slow *_*
OdpowiedzUsuńCzytam tego bloga juz troche czsu. Szacunek dla ciebie kochana. Kocham tego bloga, tak mocno, mooocno <3 Ciebie tez. Podoba mi sie to, ze Alice, najpierw taka szara myszka , a teraz ma juz piatke przyjaciol, w tym kochajacego chlopaka i wyjechala z nimi za granice.! Wczesniej o tym marzyla.Podoba mi sie ten blog, bo pokazuje ze marzenia sie spelniaja, nie mozna sie poddawac. KOCHAM CIEEEE ! <3
OdpowiedzUsuńMatko, to jeden z piękniejszych komentarzy, jakie czytałam :') Nie wiesz, jak miło mi czytać takie słowa! Bardzo, bardzo dziękuję Ci za czas, który poświęciłaś mojemu opowiadaniu :) KOCHAM CIEEEE MOCNIEJ! <3
UsuńI przy okazji zapraszam na moje drugie opowiadanie (jeśli jeszcze o nim nie słyszałaś) :) www.never-ending-work-fanfiction.blogspot.com
Właśnie skończyłam czytać twojego bloga :D i musze powiedzieć że jestem zaskoczona świetny blog <3 Masz talent dziewczyno i dobrze że prowadzisz również inne blogi :D Cieszę sie że trafiłam na coś wartego przeczytania :D Pozdrawiam :* <3 /K.
OdpowiedzUsuńO jezu tak cie strasznie przepraszam ze dopiero teraz komentuje ale jakos zapomnialam o tym blogu *przeraszam!* i dopiero teraz skonczylam a wczesniej bylam na biezaco :c <3 Swietne cale opowiadanie, koniec tez :* szkoda ze juz finish ale chetnie powroce do tego opowiadania czytajac je od poczatku ;) pozdrawiam, gratuluje i jeszcze raz przepraszam :) :*
OdpowiedzUsuń