środa, 17 lipca 2013

Rozdział 1



*Oczami Alice*
Znów ten piekielny dźwięk-dzwonek budzika. Oznacza to tylko jedno, kolejny ponury, bezcelowy i nudny dzień. Wstałam z przymusu, nie wiem co by się stało, gdyby moja mama dowiedziała się, że nie poszłam do szkoły. Ubrałam mundurek i moje ulubione czarne rurki. Zeszłam do kuchni na śniadanie, jednak kiedy otworzyłam lodówkę nie znalazłam nic wartego uwagi. Odpuściłam, wzięłam pieniądze z blatu, schowałam do kieszeni i zaplanowałam kupić sobie coś w automacie w szkole. Uczesałam się i wyszłam. Liceum , do którego chodziłam mieściło się około pół kilometra od mojego domu. Ciekawe co strasznego dziś się tam wydarzy… Matematyka, na której jestem jedną z niewielu osób, które w ogóle coś robią, polski, tortury z panią, która podrywa żonatego pana od fizyki, geografia, znienawidzony przeze mnie przedmiot (po co mam wiedzieć w jakiej części świata leży Hiszpania?) biologia, czyli kolejny film i w końcu przerwa na lunch! Wybiegłam z sali, aby uniknąć osób, które mogłyby mnie obrazić, przezwać lub zrobić cokolwiek innego co zepsułoby mój i tak już niedobry humor. Kupiłam szybko rogalika w automacie i wyszłam poza teren szkoły, aby nie spotkać żadnych nieprzyjaciół. Przez te pół godziny, kiedy bezkarnie nie byłam w szkole,  praktycznie nie robiłam nic. Dosłownie. Zjadłam tylko moje drugie śniadanie z automatu i usiadłam na ławce. Marzyłam. Zastanawiałam się co mogłoby być gdybym była jedną z tych dziewczyn-księżniczek szkoły. Na pewno nie spędzałabym żadnej chwili sama. Mogłabym mieć wszystko i robić wszystko ze wszystkimi. Mogłabym umawiać się z każdym. Byłabym w oczach jednych sławną i piękną Alice, a w oczach drugich wredną jędzą, która rzuca wszystkim i wszystkimi w kąt. Właśnie… Byłabym, ale nie jestem.  Otrząsnęłam się i wolnym spacerem zaczęłam wracać do liceum na resztę lekcji. Minęły spokojnie, starałam się uważać i nie myśleć o niebieskich migdałach.  W końcu zadzwonił dzwonek, który oznajmiał koniec tej udręki na dzisiaj. Wsiadłam szybko do autobusu, aby pojechać do sklepu, w którym pracuję z mamą. Podróż minęła dość szybko, w mgnieniu oka byłam na miejscu.
-Jestem, mamo-powiedziałam dość cicho. Nie zauważyłam nikogo za ladą i wywnioskowałam, że kobieta musi być gdzieś indziej. Rozglądnęłam się i dostrzegłam ją między wieszakami. Dopiero kiedy zaczęłam się jej przyglądać zauważyła moją obecność. Podeszła do mnie i serdecznie przywitała.
-Jak w szkole?-zapytała energicznie.
-Okej, przeżyłam-odpowiedziałam.
-Pilnuj kasy, ja idę posegregować na zapleczu nową kolekcję.
-Jasne, nie martw się, będzie okej-odpowiedziałam po czym wymieniłyśmy uśmiechy. Usiadłam za ladą i wyciągnęłam książkę od fizyki, żeby czegoś się nauczyć, bo jutro mam z niej sprawdzian. Z zajęcia wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi sklepu.
-Dzień dobry-przywitałam miło przybyłego chłopaka.
_________________________________________
 

Rozdział z serii #DowiedzSięWięcejOAlice :D W drugim już powinno się coś dziać, więc proszę, nie zniechęcajcie się i czytajcie dalej :) Jest mały problem, bo okazało się, że jutro wieczorem wyjeżdżam na weekend i nie będę miała internetu. Więc jutro wstawiam kolejną część, a następną najprawdopodobniej dopiero w poniedziałek. Komentujcie, to NIESAMOWICIE motywuje. Dzięki ;)

5 komentarzy: