*Oczami Alice*
Znów ten piekielny dźwięk-dzwonek budzika. Oznacza to
tylko jedno, kolejny ponury, bezcelowy i nudny dzień. Wstałam z przymusu, nie
wiem co by się stało, gdyby moja mama dowiedziała się, że nie poszłam do
szkoły. Ubrałam mundurek i moje ulubione czarne rurki. Zeszłam do kuchni na śniadanie,
jednak kiedy otworzyłam lodówkę nie znalazłam nic wartego uwagi. Odpuściłam,
wzięłam pieniądze z blatu, schowałam do kieszeni i zaplanowałam kupić sobie coś
w automacie w szkole. Uczesałam się i wyszłam. Liceum , do którego chodziłam
mieściło się około pół kilometra od mojego domu. Ciekawe co strasznego dziś się
tam wydarzy… Matematyka, na której jestem jedną z niewielu osób, które w ogóle
coś robią, polski, tortury z panią, która podrywa żonatego pana od fizyki,
geografia, znienawidzony przeze mnie przedmiot (po co mam wiedzieć w jakiej
części świata leży Hiszpania?) biologia, czyli kolejny film i w końcu przerwa
na lunch! Wybiegłam z sali, aby uniknąć osób, które mogłyby mnie obrazić,
przezwać lub zrobić cokolwiek innego co zepsułoby mój i tak już niedobry humor.
Kupiłam szybko rogalika w automacie i wyszłam poza teren szkoły, aby nie
spotkać żadnych nieprzyjaciół. Przez
te pół godziny, kiedy bezkarnie nie byłam w szkole, praktycznie nie robiłam nic. Dosłownie.
Zjadłam tylko moje drugie śniadanie z automatu i usiadłam na ławce. Marzyłam.
Zastanawiałam się co mogłoby być gdybym była jedną z tych dziewczyn-księżniczek
szkoły. Na pewno nie spędzałabym żadnej chwili sama. Mogłabym mieć wszystko i
robić wszystko ze wszystkimi. Mogłabym umawiać się z każdym. Byłabym w oczach
jednych sławną i piękną Alice, a w oczach drugich wredną jędzą, która rzuca wszystkim
i wszystkimi w kąt. Właśnie… Byłabym, ale nie jestem. Otrząsnęłam się i wolnym spacerem zaczęłam
wracać do liceum na resztę lekcji. Minęły spokojnie, starałam się uważać i nie
myśleć o niebieskich migdałach. W końcu
zadzwonił dzwonek, który oznajmiał koniec tej udręki na dzisiaj. Wsiadłam
szybko do autobusu, aby pojechać do sklepu, w którym pracuję z mamą. Podróż
minęła dość szybko, w mgnieniu oka byłam na miejscu.-Jestem, mamo-powiedziałam dość cicho. Nie zauważyłam nikogo za ladą i wywnioskowałam, że kobieta musi być gdzieś indziej. Rozglądnęłam się i dostrzegłam ją między wieszakami. Dopiero kiedy zaczęłam się jej przyglądać zauważyła moją obecność. Podeszła do mnie i serdecznie przywitała.
-Jak w szkole?-zapytała energicznie.
-Okej, przeżyłam-odpowiedziałam.
-Pilnuj kasy, ja idę posegregować na zapleczu nową kolekcję.
-Jasne, nie martw się, będzie okej-odpowiedziałam po czym wymieniłyśmy uśmiechy. Usiadłam za ladą i wyciągnęłam książkę od fizyki, żeby czegoś się nauczyć, bo jutro mam z niej sprawdzian. Z zajęcia wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi sklepu.
-Dzień dobry-przywitałam miło przybyłego chłopaka.
_________________________________________
Rozdział z serii #DowiedzSięWięcejOAlice :D W drugim już powinno się coś dziać, więc proszę, nie zniechęcajcie się i czytajcie dalej :) Jest mały problem, bo okazało się, że jutro wieczorem wyjeżdżam na weekend i nie będę miała internetu. Więc jutro wstawiam kolejną część, a następną najprawdopodobniej dopiero w poniedziałek. Komentujcie, to NIESAMOWICIE motywuje. Dzięki ;)
Cudowny czekam na rozdział 2 ;)
OdpowiedzUsuńSzybciutko pisz next!!! <3
OdpowiedzUsuńFajne :)
OdpowiedzUsuńfajne, czekam na dalszą część ;)
OdpowiedzUsuńWoW dobrze ci idzie ;D
OdpowiedzUsuńJulia M. Krawczyk ;P