*Oczami Alice*
Nigdy nie przypuszczałam, że jakiś dzień w szkole może mi
minąć szybko. Nawet kiedy chciałam żeby tak było-to się nie stało. Nie mogłam
się doczekać kiedy pójdę do sklepu, pomogę mamie z kolekcją, sprawdzę czy jest
coś dla Louis'a i do niego zadzwonię (a on spyta się czy nie miałabym ochoty
pójść z nim na kawę, ale to już taki mój wymysł). Nigdy nie czułam takiego
zapału. Ale przecież to byłoby zbyt piękne gdyby wszystko poszło zgodnie z moim
planem... Wstałam rano jak zawsze, ubrałam mundurek oraz jasne jeansy i zeszłam
na dół żeby zrobić sobie śniadanie. Moja mama zawsze wychodzi razem z tatą o
5:30, żeby na 6:00 być już w pracy, więc praktycznie zawsze rano jestem sama w
domu. Tak było i wtedy. Postanowiłam zrobić sobie kanapki i herbatę. Jednak
teraz, kiedy to opowiadam, uważam, że płatki na zimnym mleku byłyby o wieele
lepsze. Zrobiłam kanapkę z szynką i serem, zostawiłam na talerzu i zaczęłam
przygotowywać herbatę. Napełniłam czajnik chłodną wodą, nacisnęłam przycisk, a
potem czekałam aż dostanę sygnał w postaci dźwięku, że woda się zagotowała.
Kiedy usłyszałam znane mi "dzyń" podeszłam do blatu, na którym
znajdowało się urządzenie i chciałam przelać część wrzącej wody do kubka, w
którym była już torebka mojej ulubionej herbaty owocowej. Jednak ja to ja. Nikt
ani nic nie zmieni tego, że jestem straszną niezdarą. Gdy już kończyłam
zapełnianie kubka woda ręka mi zadrżała, a reszta zawartości czajnika chlusnęła
na przedramię mojej lewej ręki, która wcześniej trzymała kubek za ucho, aby
przypadkiem się nie przesunął. Odskoczyłam od blatu jak oparzona. A no
tak-przecież ja właśnie zostałam oparzona! Ból był niesamowity, powyżej
nadgarstka miałam wielką czerwona plamę, która z minuty na minutę przynosiła mi
coraz więcej bólu. Nie miałam pojęcia co powinnam teraz zrobić. Odruchowo odkręciłam
w zlewie obok mnie lodowatą wodę i włożyłam pod nią dolną część ręki. Niby tak
mało, a daje taką niesamowitą ulgę. Jednak po chwili uznałam, że przecież muszę
zrobić coś innego, niż tylko trzymać ranę pod zimną cieczą. Kiedy tylko wyjęłam
rękę z kranu znów poczułam to co dawało się we znaki przed jakąkolwiek
interwencją-wielki ból. Starałam się być dzielna, stałam przez chwilę w
bezruchu starając się wymyślić, co powinnam teraz zrobić. Nic, ale to dosłownie
nic nie przychodziło mi do głowy. Nawet nie wiedziałam gdzie mamy jakąkolwiek
apteczkę w domu. O ile w ogóle ją mamy. Wzięłam szybko swój telefon i
pospiesznie połączyłam się z wi-fi w moim mieszkaniu. Jednak kiedy zaczęłam
wpisywać w wyszukiwarkę hasło, które mogłoby
ułatwić mi znalezienie instrukcji, co powinnam zrobić z oparzeniem ponownie
poczułam nieprzyjemnie szczypanie. Poddałam się i znów włożyłam lewą rękę do
zlewu zalewając ją dość silnymi strumieniami zimnej wody, zaś prawą
obsługiwałam telefon. Jak na złość strona, która mogła, wcale nie musiała mi
pomóc nie chciała się załadować. Nagle usłyszałam głośny huk. Nie zwróciłam na
to uwagi, jednak kiedy na ekranie mojego telefonu pojawił się komunikat
oznajmiający, że nie ma połączenia z internetem uznałam, że coś musiało stać
się z routerem, który był właśnie za to odpowiedzialny. Odłożyłam urządzenie i
pośpiesznie wyciągnęłam rękę w stronę włącznika światła. Zero efektów. Więc
skąd się wziął huk? Znów wybiło korki. Nie polepszyło to sytuacji, w której się
znajdowałam. Moja głowa opadła bezsilnie na blat, a ja nie miałam bladego
pojęcia co teraz będzie. W tym momencie nawet zapomniałam o moich wielkich
zamiarach na dzisiejszy dzień, bo teraz liczyło się tylko jedno. To, jak
przetrwam.
__________________________________________
Straaasznie przepraszam za tak duży poślizg! W poniedziałek nagle zaprosiła mnie koleżanka, potem teledysk, bicie rekordu we wtorek, rocznica. Wiem, że dla niektórych to mogą być głupie argumenty, przykro mi :(
Starałam się, żeby rozdział był jak najdłuższy i wciągający. Według mnie nie do końca mi to wyszło, ale to do Was należy opinia, więc komentujcie!
Straaasznie przepraszam za tak duży poślizg! W poniedziałek nagle zaprosiła mnie koleżanka, potem teledysk, bicie rekordu we wtorek, rocznica. Wiem, że dla niektórych to mogą być głupie argumenty, przykro mi :(
Starałam się, żeby rozdział był jak najdłuższy i wciągający. Według mnie nie do końca mi to wyszło, ale to do Was należy opinia, więc komentujcie!
TERAZ WAŻNE!
Muszę trochę zmienić zasady... Teraz będę wstawiała kolejne części rzadziej-raz w tygodniu. Zdecydowałam się na takie rozwiązanie, ponieważ niedługo wyjeżdżam do Włoch na dwa tygodnie, gdzie będzie problem z internetem i było by dla mnie bardzo trudne wchodzić tak często na bloga.
Dzięki za miłe komentarze przy wcześniejszy postach, trzymajcie tak dalej, uściski! :)
Dzięki za miłe komentarze przy wcześniejszy postach, trzymajcie tak dalej, uściski! :)